Szelki Easy Walk - gdy pies ciągnie na smyczy

W piątek doszła przesyłka z karuska, m.in. z szelkami Easy Walk.
Emet ciągnął na smyczy strasznie, z wiekiem coraz bardziej i silniej. Wszyscy radzili mi kupno kolczatki, ale ja się uparłam, powiedziałam nie. Wcale nie uważam, że używanie kolczatki powinno być surowo zakazane, bo stosowana prawidłowo jako narzędzie szkoleniowe nie musi psu wyrządzić krzywdy. Ja postanowiłam, że nauczę Emeta chodzenia na smyczy nie używając niczego poza obrożą, smaczkami i zabawkami. I udało się, w tym momencie mam psa który pięknie idzie na smyczy, nie ciągnie. Jest jedno ale - gdy na drodze pojawia się kot. Może to dziwne, mając w domu kota, największy poblem mam właśnie przy nich. Emet nie raz wyrwał mi się z obroży, czy szarpnął tak mocno że musiałam wypuścić smycz z rąk, kiedy zobaczył kota. Cały czas nad tym ćwiczyłam, ale trwało to strasznie długo a ja nie wiedziałam już co więcej mogę zrobić. Prawie każde spotkanie z kotem kończyło się ucieczką.
Za namową koleżanki, która miała ten sam problem, kupiłam szelki Easy Walk, skonstruowane tak, aby przeszkadzały psu w ciągnięciu. Ja opiszę mój rodzaj szelek, chociaż może bardziej popularne są z zapięciem z przodu.
W momencie szarpnięcia przez psa, paski przechodzące między łapami ściągają się, powodując dyskomfort u psa. Można porównać ich działanie do halterka, chociaż szelki są znacznie bezpieczniejsze. Dla psa takie niewygodne rozwiązanie powoduje, że przestaje on ciągnąć i pilnuje, aby paski były cały czas luźne.
Jeśli chodzi o stosowanie szelek, trzeba pamiętać o tym, aby używać ich jako narzędzia szkoleniowego. Nie możemy ich ubierać psu cały czas, staną się wtedy bezużyteczne. U mnie będą też dobrym rozwiązaniem, kiedy moja mama wychodzi z Emetem na spacer. Nie będę się martwić o to, że niespodziewanie jej ucieknie. Oczywiście mogę już powiedzieć, że szelki spełniają swoją rolę, Emet miał je założone 2 razy, przy spotkaniu kota wyrwał się nieznacznie do przodu, za chwilę cofając się w moją stronę. Myślę, że dzięki nim powoli przestanie kojarzyć kota z pogonią, chociaż do tego długa droga, szczególnie jeśli będzie na wolności :). Warto przy nauce dodać komendę, jak 'nie' czy 'zostaw' przed pociągnięciem psa, aby później już bez szelek ją stosować. Można też wzmocnić smakołykami, gdy pies zamiast jakiegoś obiektu, do którego ciągnie, zwróci się w naszą stronę. Szelki na paskach posiadają dodatkowy miękki materiał, więc nie obcierają psa.

Moim zdaniem to dobre rozwiązanie dla osób, które nie do końca są przekonane do bardziej awersyjnych metod szkolenia, jak np. wpomnianego użycia kolczatki.
Wiadomo, wszystko trzeba stosować z rozsądkiem :)







Szelki można kupić tutaj

Planuję też napisać post dotyczący nauki chodzenia psa na luźnej smyczy. Może akurat komuś się przyda, chociaż w internecie tego nie brakuje :).




Oprócz szelek kupiłam zwykłą adresówkę, Emet już dwie zgubił. Zamówiłam też krem do pielęgnacji opuszek na zimę, zaczęłam już smarować. W tym roku była tragedia, kilka wizyt u weterynarza z powodu rozwarstwiających się opuszek. Po każdym przyjściu z dworu krwawiące łapki. Mam nadzieję, że tym razem tego unikniemy.

Jutro urodzinowy post Emeta, jeeny jak to szybko minęło!

Komentarze

  1. fajny blog! :D obserwujemy?
    http://mylifesanders.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. korzystałyśmy z easy walk, korzystałyśmy z haltera ale wszystko poszło w kąt. Nie ma skuteczniejszego sposobu jak praca, skupianie na sobie i kliker :) to był nasz klucz do sukcesu, ale z ciągnięciem trochę się męczyliśmy ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z klikerem też pracujemy :) na koty nie widziałam sposobu, za jakiś czas zostawię szelki i postaram się już samym klikerem wyćwiczyć :)

      Usuń
  3. też jestem przeciwna kolczatkom. Ból jako szkolenie i uczenie psa? Może i w końcu pies zrozumie co się od niego oczekuje, ale jak dla mnie to okropne...

    OdpowiedzUsuń
  4. pies to największy przyjaciel człowieka, marzę o maltańczyku :)
    zapraszam do mnie, obserwuję

    OdpowiedzUsuń
  5. Te szelki to także metoda awersyjna ;) przy sciaganiu powoduja bol i dyskomfort. Jak i halter, i kolczatka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę się z tym zgodzić, zresztą napisałam ,,bardziej awersyjnych metod'' czyli też uznałam je za awersyjne :). Jednak w moich oczach nie powodują takiego bólu, wystarczy że pies raz pociągnie i później już nie ma problemu. Jak pisałam, stosowałam je tylko przy oduczaniu pogoni za kotami gdy jest na smyczy i bardzo pomogły. Zresztą tak dużo widzę psów, które nawet na kolczatce ciągną..ale to raczej błąd właścicieli.

      Usuń
  6. Ja osobiście wolę swojemu pupilowi zakładać szelki niż kolczatkę, nie lubię patrzeć jak pies się męczy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz