Kong Extreme i ostatnie chwile wolności

Dzisiaj opiszę Wam nową zabawkę Emeta- Konga Extreme.
Jest to nic innego jak zabawka do wypełnienia jedzeniem i na pewno wielu z Was taką posiada.




Kupiłam TUTAJ  (chyba najniższe ceny jeśli chodzi o Kongi)

Emet od niedawna wyje, kiedy wychodzę z domu. Wcześniej to się nie zdarzało, bardzo zresztą przyłożyłam się do nauki zostawania jego samego w domu. Jednak z wiekiem pewne problemy mogą się nagle pojawić i trzeba nad tym pracować.
Poza zmianą ,,rytuałów'' przed wyjściem i po przyjściu do domu postanowiłam go czymś zająć. Kiedy dawałam mu kość, podczas mojej nieobecności nawet jej nie ruszył.
Kong okazał się najlepszym wyborem.
Wybrałam wersję Extreme- dla psów większych ras, czy silniejszych. Emet ma tendencję do niszczenia swoich zabawek, dlatego ta wersja bardziej wytrzymała jest dla niego odpowiednia.
Konga użyłam kilka razy do tej pory. Jest to świetne rozwiązanie! I nie chodzi tu tylko o zajęcie psu czasu, gdy nie ma nas w domu. Świetnie sprawdza się, gdy chcemy zająć się swoimi sprawami, a psu zwyczajnie się nudzi.
Nie miałam wątpliwości co do tego, że Emeta ta zabawka zainteresuje. Ciągle głodny pies, tak bym go określiła. I nawet podczas mojej nieobecności zajął się wydobywaniem jedzonka- a sąsiedzi już się nie skarżą, haha :).

Na razie wrzucam do Konga tylko karmę z odrobiną pasztetu, żeby na początku nie za bardzo mu utrudniać. Z czasem będę wymyślać różne sposoby na jego wypełnianie, żeby zajęło mu to jak najwięcej czasu. Czytałam nawet, że niektóre psy mogą zająć się nim 2 godziny przy trudnym wypełnieniu. Ale szczerze? Nie sądzę żeby Emetowi tyle to zajęło biorąc pod uwagę to, jak szybko do tej pory się z nim rozprawiał.
Jeśli tylko wypróbuję fajne sposoby na uzupełnianie konga- napiszę o nich.




****************************************************************************************************************************


Niestety wróciła szkoła. W poniedziałek skorzystaliśmy z ostatnich chwil wolności i wybraliśmy się do lasu na dłuuugi spacer. Po drodze obowiązkowa kąpiel w strumyku i tarzanie się w błotku! Emet cały czas był na 10m lince, w lesie tego dnia spacerowało mnóstwo ludzi z psami.






taki czyścioszek




A po spacerku długi odpoczynek



Tak,wiem wiem. Emet ma alergię pokarmową. Na pewno nie powinnam mu dawać żadnych smakołyków ani tym bardziej wędzonych kości, tak jak zalecił weterynarz przy podawaniu karmy dla alergików. I długo się tego trzymałam. Jednak nie wyobrażam sobie nie ćwiczyć z nim, szkolić go. ,,Na karmę'' to nie jest to samo, chociaż powoli i tak wycofuję miskę. Na razie nie wiem na co jest uczulony, przez ostatni czas pomimo dawania mu smakołyków naturalnych i od czasu do czasu na chwilę takiej kości nie zauważyłam żadnego drapania. Jak tylko będę mogła- zrobimy bardziej szczegółowe badania. Niestety u nas możliwe są jedynie testy, które są bardzo drogie. Wszystko zależy od tego, czy za kilka miesięcy będziemy mieszkać w ukochanym mieście, będąc na ukochanych studiach. Tyle wyjaśnienia :)



***

3 dni w tygodniu wstaję do szkoły przed 5.30. Postanowiłam, że w te dni będę puszczać Emeta luzem. Tak też było dzisiaj. Bez problemu reagował na przywołanie, ale wiadomo- po 5 rano rzadko coś się dzieje. Spotkaliśmy jednego biegającego pana, na szczęście zauważyłam go pierwsza. Bardziej ufam Emetowi niż kiedyś, dużo ćwiczymy przywołanie. Jednak wiem, że dużo też ryzykuję. Chociaż nie wiem czy można nazwać to ryzykiem- jedyne co może się wydarzyć to wariujący wokół jakiejś osoby Emecik, który nie rozumie dlaczego chcę go złapać. Ta nauka trwa strasznie długo, cały czas pracujemy nad wszystkim. I nad przywołaniem, i nad skupieniem, zaufaniem. Jest naprawdę ciężko, nadal inne osoby a jeszcze bardziej inne psy są dla niego całym światem.
Chyba zupełnie schowam smycz do szafy, zostawiając samą linkę. Niech to trwa nawet rok, ale może w końcu się DOGadamy.


TRZYMAJCIE SIĘ!
A jutro po 5 znów ruszymy nad kanał! Będzie dobrze!

Komentarze

  1. Też mamy problem z zostawaniem samemu, tyle , że Boniaczkowa szczeka. Wiem od sąsiada, że mimo, że ma Konga, szczeka nadal, ale jestem pewna, że robi sobie przerwę na wylizywanie serka topionego, bo kiedy wracam zabawka w środku jest czyściutka! ;-) Na razie też jest to zwykle serek lub pasztet z jakąś "niespodzianką" w postaci np. kiełbasy lub żółtego sera, ale słyszałam, że można np. serek naturalny wymieszać z odrobiną dżemu lub wypełnić masłem orzechowym. Oryginalne Kongowe pasty są niestety dość drogie. Można też zrobić samemu pastę wątróbkową (na jakimś blogu podany był przepis, ale nie pamiętam gdzie :/ ). No i my Konga zamrażamy - chłodny trochę uspokaja Młodą i dłużej wytrzymuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Konga Extreme też posiadamy, i rzeczywiście jest to super sprawa, zważywszy na to, że mój pies też chodzi ciągle głodny :D Życzymy również powodzenia w nauce przywoływania!

    OdpowiedzUsuń
  3. Już od jakiegoś czasu myślałam nad zakupem takiej zabawki więc chyba czas się na nią skusić! Trzymam za Ciebie kciuki :-*

    Pozdrawiam,
    Katherine Unique


    OdpowiedzUsuń
  4. Hah, my Konga extreme mieliśmy.. mieliśmy xD. Rudi go zjadł, no ale cóż, musimy kupić nowego :D
    Powodzenia w przywołaniu! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? :D A myślałam że mój to ogromny niszczyciel. Ale na razie kong żyje :D

      Usuń
  5. Ten kong jest świetny! to jedyna zabawka, której mój pies nie zniszczył, nawet ślady użytkowania były prawie niewidoczne! Niestety zaginął:( Trzeba kupić nowy:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz