Przywołanie awaryjne- gwizdek

Wczoraj mieliśmy jechać na szkolenia, ale niestety padał deszcz i znów dużo byśmy nie poćwiczyli więc przełożyłam je na przyszłą środę.
Nie mam też za bardzo o czym pisać, nic ostatnio ciekawego się nie działo więc postanowiłam w końcu opisać nasze doświadczenia z przywołaniem awaryjnym i jak nauczyć go psa.


PO CO PRZYWOŁANIE AWARYJNE? 
Jeśli Wasze psy reagują na przywołanie głosowe w każdej sytuacji a także odwołują się od psów- pozostaje tylko mi pogratulować i zazdrościć. My cały czas nad tym pracujemy.Wiem, że kiedyś się uda.
Ale musiałam znaleźć coś zastępczego, nie koniecznie wierzyłam że będzie się odwoływał za pomocą gwizdka od innych psów, ale przy psach i w lesie już tak. Zdarza się, że Emet nagle przystawi nos do ziemi i nie ochodzi go nic innego. Gwizdek jest też dobrym rozwiązaniem w przypadku psów starszych z pogarszającym się słuchem.
My mamy ultradźwiękowy z Trixie. Wybrałam taką wersję, aby spokojnie ćwiczyć w domu bez narzekania innych domowników. I z tego co wiem, takie gwizdki są lepiej słyszalne przez psy niż te tradycyjne. Dla nas ich dźwięk to jedynie lekki świst, bardziej jak wydostające się powietrze.



JAK UWARUNKOWAĆ PSA NA DŹWIĘK GWIZDKA?
Cel jest jeden- ma być to natychmiastowe przybiegnięcie psa do nas po usłyszeniu gwizdka. Pamiętajmy, że jest to przywołanie awaryjne i myślę że nie ma sensu dodawać tu np. siadu.
Najważniejsze są ćwiczenia, dużo ćwiczeń. Nie wychodźmy na zewnątrz od razu po kupienia gwizdka. Wszystko zaczynamy w domu. Codziennie odliczamy np. 100 smakołyków (tak było u nas) i wydajemy je nawet zamiast posiłku. Gwizd-smakołyk, gwizd-smakołyk i tak w kółko. Warunkowanie jak na kliker. Pies ma zakodować sobie, że każdy dźwięk gwizdka oznacza nagrodę. Na początku ćwiczymy w jednym pomieszczeniu. Stojąc w jednym pokoju  możemy zostawić psa w siadzie (Emet za mną chodził jak miałam smakołyki) i przywołać za pomocą gwizdka i oczywiście nagrodzić jak przyjdzie. Następnie wychodzimy do innych pomieszczeń i do nich przywołujemy psa. Takie ćwiczenia u nas trwały u nas około 3 tygodni, codziennie z kilkoma wyjątkami. Oczywiście czas zależy od Was, ale nie ma co się spieszyć. Po tym wychodzimy na dwór, początkowo warto wykorzystać linkę. I tak samo gwizd- smakołyk z coraz większych odległości. Jeśli dobrze przećwiczyliśmy pierwszy etap w domu, nie powinno być problemów na zewnątrz. Jednak ja stosowałam na spacerach lepsze nagrody niż karma ze względu na większe rozproszenia. I nie przywoływałam tak często, w końcu ma to być przywołanie awaryjne.


KORZYŚCI W PRZYWOŁANIA AWARYJNEGO 
Nadal uważam, że przywołanie głosowe jest najważniejsze i do jego generalizacji dążymy. W normalnych sytuacjach nas nie zawodzi.
Jednak obecnie przywołanie awaryjne przydaje się jak najbardziej podczas spacerów w lesie czy z innymi psami. Od psów, które pojawiają się nagle nie udaje się odwołać Emeta (raz wypróbowane) więc takich sytuacji unikam, jednak podczas wspólnego biegania ze znajomymi psami i węszenia po lesie sprawdza się znakomicie. Gwizdek nie zajmuje dużo miejsca więc też nie ma z tym problemu.



***

Jak już wspomniałam nic ciekawego się nie dzieje, zaraz muszę zajrzeć na Wasze blogi :).
Pogoda się psuje, ja nie mogę doczekać się szkoleń i Emet też aż w końcu się wybiega.
Z takich nowości o których nigdy nie pisałam- przechodzimy na BARF, to znaczy Emet przechodzi ;).
Zobaczymy jak to będzie, postaram się wszystko opisać. Od dłuższego czasu wyczytuję wszystko na ten temat i chyba nie mam żadnych obaw za to wiele wskazań, aby skończyć z karmą na korzyść jego zdrowia.

Ja właściwie mam już koniec szkoły- jutro ostatni dzień, poźniej po Świętach idziemy w środę (o ile ktoś pójdzie) a w czwartek oficjalne zakończenie roku :).
Pozdrawiamy wszystkich z Emeciakiem i przepraszamy za długie nieobecności, ale po maturze wszystko pięknie odrobimy i jeszcze będziecie mieć dosyć :D.

Komentarze

  1. Ciekawe że jest coś takiego. To lepsze rozwiązanie bo ludziom nie przeszkadza, a pies lepiej słyszy, tylko pytanie co będzie dla psa atrakcyjniejsze i na ile smakołyk czy węszenie...
    Życzę powodzenia także w przygotowaniach do matury!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emet ma spore skłonności do rezygnowania ze smakołyków, chociaż jest okropnie łakomy. Mimo to nie zdarzyło się, żeby nie przybiegł na dźwięk gwizdka poza jedną sytuacją kiedy zobaczył psa. Udało się nawet jak zaczął uciekać w lesie :). Chodzi tu o dobre przepracowanie w domu.

      Usuń
  2. U T. warunkowanie przywołania awaryjnego wyglądało trochę inaczej, ale ostatecznie efekt ma być ten sam: pies słysząc gwizdek odrywa się od wszystkiego, robi zwrot o 180 stopni i biegnie do właściciela. Dodam, że gwizdka absolutnie nie używam do odwoływania T. od psów, czy w ogóle w, powiedzmy, codziennych spacerowych sytuacjach - traktuję go rzeczywiście bardzo awaryjnie i używam tylko wtedy, kiedy psu zagraża niebezpieczeństwo. Np. biegnie w stronę ulicy lub oddali się ode mnie poza zasięg głosu. Wcześniej zdarzało mi się również gwizdać, kiedy T. wpadała w tryb "polowanie" i ignorowała komendy głosowe, ale to też dopiero wtedy, kiedy moja frustracja sięgała zenitu, a psa nie udawało się "ściągnąć do siebie" w inny sposób. Teraz już tego problemu nie mam - muszę przyznać, że jestem wręcz zdziwiona tym, jak się T. ostatnio piękne przywołuje. Nawet, kiedy poluje, gdy pada komenda odrywa się od swoich zajęć i po chwili już przede mną siedzi.
    Dodam, że do gwizdka stosowaliśmy super smaki, których pies normalnie nie dostawał za wykonywanie zwykłych komend, żeby gwizdek skojarzył sobie naprawdę super dobrze, szczególnie na zewnątrz. Oczywiście, najpierw trzeba zdiagnozować, co jest najsmaczniejsze z perspektywy psiaka.
    Życzę powodzenia w pracy z Emetem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam też doradzono, jeśli mogę wtrącić stosowanie w tym wypadku jakiegoś super smakołyku, którego psiak normalnie nie dostaje, np. pasztetu. Nigdy nie uczyłam psa przywołania awaryjnego, choć swego czasu o tym myślałam, ale wydaje mi się, że takim sposobem nauczy się szybciej niż dostając znane mu już do znudzenia smaczki;)

      Usuń
  3. Przed weekendem również zamówiłam ten gwizdek, dzięki za oświecenie, bo nie miałam zielonego pojęcia jak go używać :) Powodzenia z Emetem :)

    POZDRAWIAMY H&O

    OdpowiedzUsuń
  4. No, świetny pomysł z tym gwizdkiem :)
    Ale masz fajnie, że masz już koniec roku ;) Ale z drugiej strony źle, no bo w końcu matura... powodzenia :*
    Bloga niee będe miała dość, zobaczysz :D
    Pozdrawiamy! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super sprawa z tym gwizdkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny pomysl :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój pies reaguje głownie na mojego ojca, kobiet czyli mojej mamy, mnie, siostry czy babci już się tak nie słucha. Sądzę, że tato budzi w nim respekt, nie musi ani gwizdać ani nic, po prostu woła go i on przychodzi. Mój pies obecnie jest dość chory więc go rozpieszczamy, bo nie wiemy ile jeszcze z nami będzie, w końcu młody nie jest, ma już jakieś 11 lat.

    OdpowiedzUsuń
  8. u nas w parku jest Beagle,którego właściciel w niektórych sytuacjach używa gwistka.jeżeli Gabi (imię psa) gdzieś się zapędzi to jej właściciel go używa,reaguje natychmiastowo i biegnie niczym torpeda.

    pozdrawiamy
    Ola i Baddy !

    OdpowiedzUsuń
  9. Zastanawiam się nad uzyciem gwizdka w przypadku Luny, która generalnie ma świetne przywołanie, ale czasami zdarza jej się zapomnieć, gdy za bardzo się 'zawącha'.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mój Raban reaguje na gwizdek prawie zawsze, jak spotka inne psy, to też raczej nie, jedyny wyjątek :D Mimo to jestem z niego dumna :)
    U mnie pojawiła się właśnie nowy post, więc zapraszam :)
    Pozdrawiam M. :*

    OdpowiedzUsuń
  11. u nas awaryjne jest przywołanie na mój autorski gwizd bo nie wierzę, że pamiętałabym o gwizdku na każdy spacer;)
    niecierpliwie czekam na relację z diety BARF bo sama nad nią myślę.. Ale przeraża mnie skomplikowanie w sytuacji wyjazdu, wakacji, itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się nad tym zastanawiałam. W przypadku kiedy nie będzie sklepu ze świeżym mięsem jak gdzieś wyjedziemy, będę kupować karmę. Nie jest to dobre ale wiem że są osoby które tak robią. I tak ostatecznie wyjdzie to lepiej niż ciągłe karmienie suchą karmą. A na zupełne odludzie wyjeżdżamy raz w roku. Zwykle gdzie indziej są sklepy mięsne :)

      Usuń
  12. My też próbowaliśmy z gwizdkiem, ale źle się do tego zabrałam. Też jestem ciekawa efektu diety BARF

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja kupiłam taki gwizdek, ale u nas się jakoś nie sprawdził. :/.

    OdpowiedzUsuń
  14. Też muszę sprawdzić czy ten gwizdek jest dobrym rozwiązaniem. Mój Maksio kiedy spuszczam go ze smyczy nie przychodzi na zawołanie.

    OdpowiedzUsuń
  15. az sobie zapisałam link do tego posta xd super

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajny poradnik, ale nie wiem czy chcę mącic jeszcze Fionie z gwizdkiem. Ja cwiczę z nią od zawsze przychodzenie na komendę, więc raczej nie będziemy zaczynać czegoś nowego.

    Pozdrawiamy Hania&Fiona
    http://jaimojaspanielka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Dobry pomysł z tym gwizdkiem.
    Pozdrawiam,
    vinetpwd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo fajny ten gwizdek mi by się przydał bo u mnie z przywołaniem to naprawdę jest ciężko.
    A tak mniej więcej ile on kosztował ? :D
    Fajnie że napisałaś o tym gwizdku bardzo mi się to przydało :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz