Dzisiaj mam dla Was pierwszą część zakupów. Na początku założenie było takie,że kupię wszystko przez internet ale nie znalazłam takiej strony, na której byłyby wszystkie potrzebne akcesoria. Chcę kupić wszystko, co jest nam potrzebne na najbliższy czas a czego nam brakuje. Wczoraj wybrałam się z koleżanką do miasta (dzięki:) i kupiłam to co poniżej. Wyszło nawet taniej niż w internecie, a przynajmniej mogłam wszystko obejrzeć. Resztę rzeczy już zamówię przez internet a właściwie to została tylko jedna rzecz, więc będzie jeszcze druga część moich zakupów :).
1. Miska metalowa. Emet właściwie nie miał normalnej miski, ponieważ wcześniej jadł karmę w misce z wypustkami do spowalniania jedzenia a wszystkie które miałam w domu przesuwały się po podłodze. Także jak najbardziej była nam potrzebna. W rzeczywistości jest o wiele większa, nie wiem dlaczego tu tak wygląda ;).
2. Pływająca zabawka. To już była konieczność. Emet jest znakomitym pływakiem i jednocześnie miłośnikiem aportowania a zawsze nad jeziorem rzucałam mu patyki, co nie jest dość wygodne i wcale chętnie ich nie przynosił. Fakt, zabawka nie jest bardzo wytrzymała ale myślę że samo wyławianie z wody wytrzyma :).
3. Pas bezpieczeństwa do samochodu. Zwykle jeździliśmy samochodem z dużym bagażnikiem, gdzie Emet mógł spokojnie leżeć ale teraz już raczej będziemy podróżować mniejszym samochodem, gdzie będzie jeździł na siedzeniach więc dla bezpieczeństwa taki pas. Szelki mamy wygodne więc nie było sensu kupować.
4. Szampon przeciwłupieżowy i płyn do przemywania uszu. U Emeta dość często zauważam łupież, dlatego jak już będzie bardzo ciepło wykąpię go i zobaczymy czy jest poprawa. A o uszy musimy dbać, bo dopiero były chore i lepiej nie dopuścić znów do tego samego.
5. Aport drewniany. Dość długo czekałam z jego zakupem, ale teraz już zdecydowanie będzie nam potrzebny. Kupiłam ten o wadze 400g.
1. Miska metalowa. Emet właściwie nie miał normalnej miski, ponieważ wcześniej jadł karmę w misce z wypustkami do spowalniania jedzenia a wszystkie które miałam w domu przesuwały się po podłodze. Także jak najbardziej była nam potrzebna. W rzeczywistości jest o wiele większa, nie wiem dlaczego tu tak wygląda ;).
2. Pływająca zabawka. To już była konieczność. Emet jest znakomitym pływakiem i jednocześnie miłośnikiem aportowania a zawsze nad jeziorem rzucałam mu patyki, co nie jest dość wygodne i wcale chętnie ich nie przynosił. Fakt, zabawka nie jest bardzo wytrzymała ale myślę że samo wyławianie z wody wytrzyma :).
3. Pas bezpieczeństwa do samochodu. Zwykle jeździliśmy samochodem z dużym bagażnikiem, gdzie Emet mógł spokojnie leżeć ale teraz już raczej będziemy podróżować mniejszym samochodem, gdzie będzie jeździł na siedzeniach więc dla bezpieczeństwa taki pas. Szelki mamy wygodne więc nie było sensu kupować.
4. Szampon przeciwłupieżowy i płyn do przemywania uszu. U Emeta dość często zauważam łupież, dlatego jak już będzie bardzo ciepło wykąpię go i zobaczymy czy jest poprawa. A o uszy musimy dbać, bo dopiero były chore i lepiej nie dopuścić znów do tego samego.
5. Aport drewniany. Dość długo czekałam z jego zakupem, ale teraz już zdecydowanie będzie nam potrzebny. Kupiłam ten o wadze 400g.
6. Kantarek. Kiedyś już próbowaliśmy, ale stwierdziłam że to nie jest dobry pomysł. Po zawodach obi w Warszawie znów się do niego przekonałam, będę go używać pomiędzy autobusami kiedy musimy przejść po mieście, Emet jest wtedy bardzo podekscytowany, szczególnie jeśli chodzi o gołębie i wchodzenie po schodach. No i niech ludzie czują się bezpieczniej :). A jeśli chodzi o codzienność, to nie będzie raczej używany bo problemów z ciągnięciem nawet do psów już nie mamy. Chyba że będziemy iść w zupełnie nowe miejsce.
Na dzisiaj tyle, za jakiś czas jak wszystko dojdzie to pokażę Wam drugą część zakupów, które dla mnie są bardziej ciekawe i już nie mogę się ich doczekać :).
Jeśli chodzi o treningi obi to jesteśmy umówieni na piątek, to będzie pierwsze poważne zetknięcie z obi bo do tej pory wszystko robiliśmy sami. Trzymajcie kciuki, mam nadzieję że Emet da radę w tym upale.
Super! Drewniana zabawka jest bardzo fajna.:)
OdpowiedzUsuńTeż miałam kupować kanarek, ale na razie zrezygnowałam. Miska jest świetna sama tego chciała. pasy do samochodu dostałyśmy z naszymi szelkami jeszcze ich nie używał śmy ale zamierzamy podczas wakacji. czekamy na drugą część zakupów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy Hania&Fiona
Świetne zakupy! :) Powodzenia na treningu! ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy! :)
Nina&Figa
Miska bardzo mi się podoba :). Jest świetna.
OdpowiedzUsuńPiesio się ucieszy, że tak pańća dba :))
OdpowiedzUsuńAle udane zakupy :D Mamy ten sam płyn do czyszczenia uszu i jestem z niego zadowolona :) u nas dobrze sie sprawdza ;)
OdpowiedzUsuńFajna miska... :) CZekam na kolejne posty!
OdpowiedzUsuńPs- skąd jesteście??
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSzanuję każdą opinię :). Czytałam dużo na temat wysokości misek i raczej przeważa to,że psy w naturze misek nie miały. Sprawdzałam też odnośnie skrętu żołądka i natknęłam się na opinie,że jedzenie z ziemi nie zwiększa jego ryzyka a nawet może w tym pomóc. Oczywiście na nic nie ma potwierdzonych badań..
UsuńNo tak w naturze misek nie miały, ale nie da się ukryć, że 14 tys. lat ewolucji (15 albo 20 000 w zależności od badań) robi robotę. Nie bedę na sucho polemizowała - jestem w trakcie kursu na temat żywienia psów, po prostu zapytam wykładowcę. A co do skrętu żołądka to wydaje mi się, że ustawienie miski na jakiejś wysokości nie ma na to większego wpływu. Bardziej chodzi tu o komfort spożywania posiłku. Przeszłam ostatnio szkolenie z zakresu Pierwszej Psiej Pomocy organizowane przez Centrum Ratownictwa Medycznego i dlatego się wymądrzam :)
UsuńOlu pewnie mnie znienawidzisz, ale Emet jest dużym psem i powinien mieć miskę na stojaku. No chyba, że kładziesz miskę na taporecie, albo innym podwyższeniu
UsuńZastanowię się nad tym,może zapytam tych co też mają duże psy,no sama nie wiem :).
UsuńCzytałam amerykańskie badania na ten temat, prowadzone przez lekarzy weterynarii wśród psów dużych ras. Wyniki potwierdzają, że jedzenie z podwyższenia, zwiększa ryzyko wystąpienia skrętu żołądka. Dlatego, jedzenie bez stojaka jest jak najbardziej wskazane! :)
Usuńkciuki 3mam. Miska fajna. Aport ciężki no tak ale pies duży;)
OdpowiedzUsuńŚwietne rzeczy :)
OdpowiedzUsuńMiska jest piękna ;-;
Pozdrawiamy
U nas po aporcie drewnianym została sieczka :-) A miał być taki trwały... Emet do dzieła :-)
OdpowiedzUsuńFajne zakupy, najfajniej kupować coś psu <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy :)
Jestem bardzo ciekawa, jak się sprawdzi aport wodny w akcji! :)
OdpowiedzUsuńZa nic nie przekonam Kazana do oddanie takiego aportu. "Nudne, drewniane i ciężkie. Ale można sobie wyczyścić zęby i wbić drzazgi. Super, biorę się do roboty" - taka byłaby jego opinia. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post :)
OdpowiedzUsuńOgólnie jestem pierwszy raz, suuper blog :)
Będe zaglądać w 100 % :*
Pozdrawiam
- http://codziennebeagle.blogspot.com/
Daj znać, jak sprawdzi się drewniany aport - aktualnie zastanawiam się nad kupnem takiego koziołka.
OdpowiedzUsuńIle kosztował pas bezpieczeństwa? Pytam bo Miloł przegryzł swój i musimy kupić nowy, a ten wygląda całkiem w porządku:)
OdpowiedzUsuńTen kupiłam za 13 zł i sprawdza się bardzo dobrze, jest dość duża regulacja. W innym sklepie widziałam za 23 zł innej firmy, ale po co przepłacać ;).
UsuńO, właśnie chciałam pytać, ile ten pas kosztował :) Sama muszę taki kupić. :)
UsuńMiska fajna, ja szukam jednak ceramicznej. Biorąc pod uwagę ich ceny, chwilowo się powstrzymuję :)
Bardzo fajne zakupy najbardziej podoba mi się ta miska
OdpowiedzUsuń