To był ciężki dzień.
Na niedzielną wystawę wybraliśmy się nie po to, aby zgarnąć piękny puchar i inne prezenty (i faktycznie wróciliśmy bez nagrody) ale po to, aby kolejny raz sprawdzić i przyzwyczajać Emeta do ciężkich warunków, cięższych niż zwykle.
Zresztą założeniem wystawy było przede wszystkim promowanie adopcji kundelków, typowych kundelków więc takie wygrywały :).
grzecznie czekamy na autobus |
Po drodze trochę poćwiczyliśmy w różnych miejscach, Emet bardzo ładnie się skupiał i nie zwracał uwagi na to, co działo się dookoła. Na miejscu pełno ludzi i tyle samo psów. Na początku psiak kilka razy próbował się wyrwać, nie panował nad emocjami ale chwilka samokontroli w leżeniu i było dobrze. Usiedliśmy na ławce, pies cały czas pięknie leżał koło mnie. Witał się radośnie z psami i ludźmi ale przy tym był bardzo spokojny i wiedział, że na większe szaleństwa nie może sobie pozwolić.
Kantarek nieco odjął mu uroku, ale dlaczego okazał się niezbędny-dowiecie się niżej.
Kantarek nieco odjął mu uroku, ale dlaczego okazał się niezbędny-dowiecie się niżej.
Do czasu...
Nagle jeden huk, pękł balon dziecku. Nie wiem czy o tym wspominałam, ale kiedy Emet skończył 2 lata zaczął pojawiać się u niego lęk na strzały i wszystko inne hałasujące, czyli burze na przykład. Kiedy pękł balon, Emet zaczął wycofywać się na ławkę, na moje kolana. Minęła chwila i znów leżał na ziemi, wtedy jeszcze przyjmował smaczki. Jednak po jakimś czasie kolejny huk, tym razem reakcja była gorsza i właściwie nie było już mowy o siedzeniu z nim na widowni. Emet chciał uciec, a ja musiałam walczyć żeby nie wypuścić z rąk smyczy i psa. Kantarek tym razem był bardzo potrzebny, dzięki niemu udało mi się w miarę utrzymać psa przy sobie chociaż podkreślam, że w normalnych, codziennych sytuacjach nie jestem zwolennikiem takich wynalazków.
I w takim lęku trwał już do końca wystawy. Zostałam tam z nadzieją, że w końcu uda mi się dotrzeć do psa ale nic z tego. Co jakiś czas pękały kolejne balony. Swoją drogą, świetny pomysł z balonami na psiej imprezie...
Pod koniec podchodziło do nas bardzo dużo osób, które chciały pogłaskać Emeta. Dobrze mu to zrobiło, ponieważ chociaż chwilami merdał ogonkiem i nie próbował uciekać gdzie się da.
Taki lęk jest baaardzo trudny do przepracowania z psem, właściwie raczej nigdy nie uda się go wyeliminować. Pomyślałam o pracy przy nagraniach z takimi dźwiękami, żeby chociaż trochę uniknąć tak silnej paniki. W końcu takie hałasy mogą pojawić się na każdym wydarzeniu związanym z psami, także na zawodach.
Jeśli ktoś z Was spotkał się z takim lękiem u psa (nie nabytym) będę wdzięczna za jakieś informacje, czy jest szansa to przepracować.
Jeśli ktoś z Was spotkał się z takim lękiem u psa (nie nabytym) będę wdzięczna za jakieś informacje, czy jest szansa to przepracować.
A są jakieś pozytywne strony wczorajszego dnia?
Wróciliśmy z nagrodami dla każdego uczestnika, próbką karmy Royala'a a od Husse dostaliśmy próbkę karmy dla alergików, notesik i długopis. Mamy komplecik (obroża+smycz) dla psiego kibica od Dingo, gwizdek też jest :D a także ładną niebieską smycz, nie bardzo dla psa wielkości Emeta więc może zostanie na blogowy konkurs.
Podczas powrotu do domu było nieco lepiej, Emet przyjmował smakołyki i ogonek już ładnie wystawał do góry. W mieście nie reagował na rowery, motory, ludzi, psy. Oczywiście już bez kantarka.
Co do samego przebywania w takich miejscach, do czasu aż nie pojawiły się strzały było naprawdę fajnie, więc jeśli by wyciąć całą resztę mogę być z niego zadowolona. Nawet na początku myślałam, że uda nam się pokazać kilka sztuczek ale był problem z samym wyjściem na środek. Na pewno będziemy dalej jeździć i ćwiczyć w miejscach pełnych ludzi, może obędzie się bez pękających balonów?
***
Dzisiaj biegaliśmy w lesie, Emet pięknie pędził przed siebie. Za to (nawiązując do powyższego postu) na wieczornym spacerze usłyszał kilka strzałów, po czym jak najszybciej chciał znaleźć się w domu. Strasznie ciężko jest utrzymać psa, który zamienia się w kamień napinając wszystkie mięśnie i który z całej siły ciągnie przed siebie. Dokładnie tak samo było na wystawie. Moje biedne Maleństwo :(
Jutro w końcu będziemy mieć spokój- znów jedziemy na wieś. Zostajemy do 27/28 września. Prawdopodobnie nie zabiorę komputera, będę tylko dopracowywać nasz wakacyjny filmik więc po powrocie możecie się go spodziewać :).
Papa!
***
Dzisiaj biegaliśmy w lesie, Emet pięknie pędził przed siebie. Za to (nawiązując do powyższego postu) na wieczornym spacerze usłyszał kilka strzałów, po czym jak najszybciej chciał znaleźć się w domu. Strasznie ciężko jest utrzymać psa, który zamienia się w kamień napinając wszystkie mięśnie i który z całej siły ciągnie przed siebie. Dokładnie tak samo było na wystawie. Moje biedne Maleństwo :(
Jutro w końcu będziemy mieć spokój- znów jedziemy na wieś. Zostajemy do 27/28 września. Prawdopodobnie nie zabiorę komputera, będę tylko dopracowywać nasz wakacyjny filmik więc po powrocie możecie się go spodziewać :).
Papa!
Biedny Emet :(. Wiem jak to jest patrzeć na przerażenie psa, który nie chce nawet smaków. Chociaż tyle, że wróciliście z tyloma fajnymi nagrodami! :) A lęku, mam nadzieję, uda się pozbyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Evily i Daisy
Ja miałam wielki problem z lękliwością u mojego psa. Od małego bała się wszystkiego, o przejściu ulicą nie było mowy, bo uciekała przed autami. Gdy chciałam zabrać ją do miasta (mieszkamy na wsi) była sparaliżowana. To samo dotyczyło się głośnych huków, parasoli, worka ze śmieciami, nieznanych przedmiotów... no dosłownie wszystkiego. Doskonale znam to uczucie, kiedy pies gna przed siebie i żadne smaki nie pomagają, wołanie, skupienie uwagi itd. Jednak w naszym przypadku dało się to wypracować ;D Oczywiście było ciężko, ale teraz Abi już rzadko kiedy czegoś się boi, nareszcie możemy przejść całe miasto, a pies jest zrelaksowany. Byliśmy nad morzem, w górach i wszędzie nam towarzyszyła ;D Oczywiście czasami się czegoś przestraszy, ale potrafię ją wybić z tego stanu, a to było najcięższe do wypracowania ;) Życzymy powodzenia i trzymamy kciuki ;D
OdpowiedzUsuńNa finałach DCDC był taki sam problem z balonami - wyobraź sobie, jakie to musi być wielkie rozczarowanie dla zawodnika, który przyjeżdża na finał, komuś z publicznością pęka balon i pies mu się zupełnie wyłącza na samym początku freestyle'u. :/
OdpowiedzUsuńChciałabym się kiedyś wybrać na tego typu impreze. Biedny Emet musiał trochę trzymać nerwy na wodzy, chociaż jak czytam tekst to raczej nie bardzo mu się to udawało.
OdpowiedzUsuńFiona mimo qielu swoich leków nie boi się burzt ani strzałów. Najgirsze są fajerwerki, ale tylko takie, które są piszczane dość blisko domu.
Też biegam z Endomondo, a raczej biegamy. Wow 7 km to całkiem sporo. A mam pytanie ty biegniesz bez przerwy? Bo ja, np. muszę się zatrzynywać co około 800m, by się rozciągnąć i zrobić kilka wdechów.
H&F
Moja kondycja niestety nie pozwala na to, żeby biec tyle bez przerwy :D. Staram się wydłużać czas, obecnie to pewnie koło kilometra zrobimy i chwilka marszu :).
UsuńMoże rzeczywiście spróbuj treningów przy nagraniach, stopniowo zwiekszając głośność? Bona na głośne dźwięki reaguje niepokojem, ale nie panikuje (poza okresem noworocznym, kiedy wybuchy zbyt często się powtarzają).
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i zapraszamy do nas na konkurs ;-)
Asia i Bona
www.piesoswiat.blogspot.com
Moj na szczescie nie boi sie wystrzalow, ale boi sie obcych ktorzy sa w wiekszej grupie od 3 w gore, a jak do tego czuc od nich alkohol to niestety sie strach wzmaga. Nie mam pojecia co jest tego przyczyna, a w zwiazku z tym nie wiem jak to wyeliminowac...
OdpowiedzUsuńja miałam bado w okresie szczenięcym akurat kiedy tak jak teraz - zbliżał się sylwester i co chwila były pojedyncze huki. wtedy psiak wyraźnie reagował, ale po każdym huku dostawał super smaczki i szarpanko. przez sam okres sylwestrowy wyrobiła się w nim zupełna niewrażliwość na wszelkie huki, ale jak wiadomo, szczeniaczka łatwiej przekonać, że to nic strasznego bo nie ma negatywnych skojarzeń :(
OdpowiedzUsuńkiedyś miałam sunię z takim lękiem że w sylwestra gdy przyszło mi sie nią opiekować bałam sie że zejdzie z tego świata.... pies z mega problemami...
OdpowiedzUsuńSuper że tak dbasz o Emeta pod każdym względem:)
Szkoda tej sytuacji z balonem i wystrzałami :/. Mój psiak również się boi ale już konkretnych fajerwerków :(
OdpowiedzUsuńSuper upominki :) Udanego wypoczynku na wsi :*
My mieliśmy takie problemy od początku. Lusia bała się huków, strzałów, a nawet rozwijania worka na śmieci. Nadal boi się łapki na muchy. Kiedy zdarza się jakiś niespodziewany hałas, ja dalej zachowuję się tak samo jak przed chwilą i wtedy pies wie, że nic się nie stało. W ten sposób przepracowaliśmy burzę. Słyszałam też opinię, że jak pies się wystraszy, trzeba pozwolić mu być przy nas, głaskać, ale nic nie mówić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Rany jaką cudowną inicjatywa! U nas kiedyś były organizowane bralam udział nawet z naszym jamnikiem, niestety zaniechali tego zwyczaju:'(
OdpowiedzUsuńCieszę się, że byliście i że cwiczycie kolejne kroki w socjalizacji to bardzo istotne.
Ze strzałami nie jest łatwo, wiem, rodzice mają sucz po przejściach, która jeśli wychodząc z domu na spacer usłyszy strzał - pochodzone. Siada na ganku i nigdzie nie idzie. Podobnie sprawa ma się z burzą. Niestety (na szczęście?) sama nie mam doświadczenia w tej kwestii, ostatnio spacerowaliśmy ze szczylem w atmosferze przed burzowej i nie zrobiło to na nim większego wrażenia - Emet nie boi się burzy?
OdpowiedzUsuńWszystko pojawiło się po drugim roku życia. Do tego czasu w Sylwestra i w każdą burzę spał pod oknem i zupełnie nic go nie ruszało. Podobno te genetyczne lęki najczęściej wychodzą w okolicach drugiego roku. Teraz burze spędza w piwnicy, po burzy nie ma mowy o wyjściu na spacer lub ogród. A najlepsze jest to,że dzisiaj zrobiliśmy sobie sesję ćwiczeń z przeróżnymi odgłosami burzy,huków,strzałów i zero reakcji..jakby nic nie było. A na spacerze- jeden huk w oddali i pies nawet siadu nie wykona,cały sparaliżowany. Spróbuję jeszcze z pękającymi balonami w domu i w lesie ale to moje chyba za mądre jest...
UsuńBiedacwo :((( Moje piesy rowniez boja sie burzy, ogolnie strzalow i reaguja podobnie. Wspolczuje Wam tego incydentu, masz racje, balony na wystawie dla psow to poroniony pomysl :/ Na pocieszenie dodac, ze prezentowaliscie sie bardzo majestatycznie, nawet z kantarkiem :) Zycze Wam duzo wypoczynku na wsi i licze na zdjecia :) :*
OdpowiedzUsuńOjej.:< Mój akurat bardzo boi się strzałów i innych hałasujących dźwięków... Śliczne zdjęcia, bardzo fajne nagrody.:)
OdpowiedzUsuńSuper :) Szkoda, że my nie byliśmy... Mogłaś powiedzieć, to i z Fuksem bym się pojawiła :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, te balony to raczej kiepski pomysł...
Fajne nagrody przywieźliście, szczególnie mi się podoba ta niebieska smycz :D
Włąśnie, dla mnie tkie coś jest nie profesjonalne, wiadomo, pies tez ma uczucia i nie koniecznie nie jest to dobra tresura, gdy pies sie boi humu, w sumie nie widziałam takiego, który by sien ie bal i powinno sie zakazac balonow i innych takich hukliwych rzeczy na tego typu eventach.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Emet tak wystraszył się tych balonów, ale fajnie że poza tym było tak dobrze. Bardzo fajne nagrody dostaliście :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły komentarz!
OdpowiedzUsuńDodałam parę słów od siebie pod twoim wpisem, więc jeśli masz czas - zapraszam :)
Czasem ludzie nie pomyślą na takich imprezach. Są też psy po przejściach i wgl. No ale dobrze że różne osoby go głaskały ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne rzeczy dostaliście ;p
Pozdrawiamy S&N ;3
pięknie się prezentowaliście, jakie on ma fajne skarpetki :D i ładna obroża :)
OdpowiedzUsuńmój (w sumie jedyny) sposób to mały bodziec (np.cichy huk, coś jak spadająca książka) i pyszne jedzenie lub świetna zabawka. Potem huk coraz gorszy i za każdym razem ta sama, ukochana przez psa nagroda. Najlepiej, żeby mieć ją pod ręką i używać tylko w wyjątkowych sytuacjach wymagających na prawdę wspaniałej nagrody.
Tak sobie poradziłam z zaganianiem wszystkiego, Giro potrafił pobiec pół kilometra przez park, wpaść na ulicę i zaganiać tramwaje. Wczoraj z kolei miałam na 'przechowanie" suczkę husky, która strasznie bała się nawierzchni brukowej (większość u nas w centrum..). Na początku ciągnęła jak mogła, czołgała się i jęczała, jednak po dobrej kiełbasie kupionej po drodze tylko szła obok mnie lekko zdegustowana ;)
Czasami proste, łopatologiczne metody przy sumiennym stosowaniu są najlepsze.
właśnie pomyślałam- idź tam gdzie huczy! strzelnica, poligony wojskowe, paintball, tor kartingowy, lotnisko. Najpierw 500m od huków, potem może tylko 5m. Możesz w sumie nawet zacząć tylko tam ćwiczyć aportowanie czy coś co Emecik lubi- u nas koło parku jest strzelnica i na jeden stronie słychać jak nie wiem. Albo poproś kogoś o poprzebijanie sobie balonów 100m od Was na spacerze :)
UsuńDzięki, w sumie to dobry pomysł. Najpierw spróbujemy z balonami, a później w takich miejscach. Na razie nie wiem czy udałoby mi się coś zrobić z nim przy większym zbiorowisku hałasów bo wczoraj na spacerze usłyszał jeden huk. Jak zawsze miałam ze sobą smaczki, zabawki. Próbowałam coś zdziałać ale skończyło się na powrocie do domu, po przekroczeniu progu padł na ziemię bardzo się trzęsąc.
UsuńAle świetna ta impreza! Balony to totalny bezsens na takich imprezach, tylko psiaki huku się boją. Harry chyba na szczęście jakoś nie reaguje, byliśmy na święcie wojska polskiego czy czymś takim i tam co chwilę odpalali armaty.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się!
Maria i Harry.
Chciałabym wybrać się na taką wystawę :)
OdpowiedzUsuńNa pokazy rasowych psów chodzę co najmniej dwa razy do roku, ale to zupełnie coś innego. I zdecydowanie mniej szlachetnego! :)
Dołączam się do ogólnego wzburzenia co do balonów na psich imprezach. Dlaczego Emet nie wygrał - powinien.
OdpowiedzUsuńStorm boi się burzy i sztucznych ogni, staram się nie reagować, udaję, że nic się nie dzieje. Zauważyłam, że jest lepiej. Myślę, że propozycja Agnieszki-G Iro jest super pomysłem, tak jak zresztą ten z puszczaniem dźwięków z Internetu (myślę, że na youtube znajdziesz różne dziwne odgłosy). Olu daj znać jak Wam idzie, pozdrawiamy serdecznie :)
Dziękuję. Dam znać,może napiszę o tym osobny post. Tak jak pisałam gdzieś w komentarzach niestety żadne dźwięki i hałasy robione przeze mnie nie robią na nim żadnego wrażenia. Z kolei kiedy usłyszy coś na spacerze,nie udaje mi się do niego dotrzeć na ten moment.
UsuńBrawo za wytrwałość na wystawie, dla Emeta również. Kto to wymyśla, balony, gdzie pełno psów... na pewno nie tylko on jeden się wystraszył.
OdpowiedzUsuńFajne nagrody :3
Pokazywanie na wszelkiego rodzaju imprezach psów do adopcji to wspaniała sprawa. Tak samo można usłyszeć o psach poszukających swoich domów, które w ramach aby większa ilość osób je zauważyła startowały w zawodach biegowych. Jeżeli chodzi o całe zajście w lesie to niestety wiele właścicieli psów musi spoglądać na paniczne zachowanie swojego psa gdy ten usłyszy (tak jak w Waszej sytuacji) strzał, czy może fajerwerki, jakiś głośny huk. Mój Baddy na całe szczęście nie boi się hałasów, nawet głośnych, więc jest mi dużo lżej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Ola i Baddy!
Jestem całym sercem z Emetem ♥ Nienawidzę balonów i omijam je szerokim łukiem, bo paraliżuje mnie sama myśl, że może on w każdej chwili znienacka wybuchnąć, taka paranoja ;) I widzę, że Emet poradził sobie sto razy lepiej niż ja bym dała radę, Zuch Chłopak :)))
OdpowiedzUsuńxoxo
Zazdroszczę :C bo ty teraz mogłaś jechać na wystawę a ja jeszcze ile muszę czekać.... Pierwsza wystawa chyba będzie w grudniu lub w styczniu :D. Teraz bym chciała iść na taki bardzij konkurs z frisbee albo ze sztuczkami.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Laura i Szira
Rzeczywiście, bez sensu. Chyba logiczne, że nie każdy pies nie boi się huków/strzałów, to po co balony na imprezach, gdzie głównie są psy? ;/ Ludzkie myślenie..
OdpowiedzUsuńMój to byłby kompletnie zdezorientowany... Nie lubi jak jest głośno, dużo ludzi czy głośno puszczonej muzyki.
Fajnie że są w ogóle takie akcje, zawsze jest szansa, że jakiś piesek znajdzie dom ;)
Pozdrawiamy.
Widzę dzień spędzony świetnie oprócz tej sytuacji :)
OdpowiedzUsuńTrochę kiepsko. Wyeliminować lęk będzie ciężko, ale powoli może można coś zdziałać?
Spróbuj z tym youtube puszczając stopniowo, bardzo cichutko, nagradzaj wtedy psa żeby mu się to dobrze kojarzyło.
Trzymamy kciuki!!! :D
Zuch chłopak! I tak dzielnie znosił chaos psiej imprezy. Trzymamy kciuki za kolejne. :)
OdpowiedzUsuńLudzie jak zwykle myślą tylko osobie.. Mój pies równie boi się takich imprez. Emet i tak dał sobie rade, świetny jest ;)
OdpowiedzUsuńBiedaczysko, taki stres... to jakiś absurd, balony na takiej imprezie. Dobrze, że sobie jakoś poradziliście i mimo tego było fajnie:)
OdpowiedzUsuń