Jesienne rozważania



Dzisiaj chodziliśmy w lesie przez 3 godziny, zupełnie bez celu.
Chociaż początkowo celem były jesienne zdjęcia, to w trakcie chęci na nie odeszły. W efekcie jest kilka zdjęć i mnóstwo różnych, męczących myśli w głowie.



Tak to zwykle bywa kiedy mamy samotny, luźny, w większości ,,smyczowy" spacer kiedy nie mam w planach przećwiczyć czegoś z psem a jedynie pospacerować, nachodzi mnie na wiele przemyśleń. Jest to też czas, kiedy mogę w pełni skupić się na swoich myślach, kiedy nikt mi nie przeszkadza. Układam wtedy plany treningów, podsumowuję naszą pracę, wymyślam rozwiązania dla małych problemików typu jak poprawić dane ćwiczenie.
Inne są jednak przemyślenia, kiedy nagle wszystko się sypie i coś nie działa, niewiadomo co.
Być może to wina wakacyjnego wyjazdu, rzadkiego kontaktu z różnymi rozproszeniami a być może nadal mamy ogromny problem z porozumieniem. Albo to ja mam problem z systematycznością, z realizacją jasnych postanowień. Ostatnio mamy problem ze wszystkim, nawet z ćwiczeniami w domu kiedy pies słysząc komendę robi wszystkie na raz, oczywiście poza tą wypowiedzianą przeze mnie. Wydaje mi się, że cały czas buzuje w nim energia a ja nie potrafię jej przełożyć na coś innego niż skakanie, uciekanie czy brak skupienia w każdym miejscu.
Widocznie było za dobrze. Za dużo rzeczy na raz zaczęło nam wychodzić. Cała ta sytuacja nie wynika z przetrenowania, ponieważ nigdy bym do tego nie doprowadziła. Raczej powiedziałabym, że musimy bardziej wziąć się w garść. Możliwe, że zaczynając studia nie skupiałam już tak dużej uwagi na pracy z psem który jak się okazuje, całe życie musi być w trybie ćwiczeń aby nie mieć czasu na swoje głupkowate pomysły. Do tego dochodzi brak częstych spacerów do lasu, na temat czego już wiele usłyszałam...

Teraz jest moment, kiedy muszę rozgryźć nasz problem, wziąć pod uwagę to, co powinno być naszym priorytetem i zacząć wszystko od nowa, małymi kroczkami. Do celu. A celem nigdy nie były ani nie są zawody czy pokazywanie szerokich umiejętności mojego psa, ale głęboko rozwinięta nasza relacja, wspólne zrozumienie i zaufanie. I to nie za parę lat kiedy przyjdzie to naturalnie. Chciałabym, żeby to już teraz Emet mógł w pełni cieszyć się życiem (chociażby biegając luzem na spacerach bez żadnego stresu) a ja razem z nim.

Komentarze

  1. brakuje mi spacerów z psem... bardzo mi brakuje... tęsknię za Rodo... smutno mi że go nie ma....tęsknię za nim... posiadanie psa to świetna rzecz, niesamowita relacja z przedstawicielem innego gatunku... to takie niezwykłe....

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy w życiu aż tyle nie łaziłam z Zuzią po lesie. Może dlatego, że nie znam aż tyle ścieżek. Może dlatego, że w końcu kończy mi się zdjęcie na aparacie. W każdym razie mi na refleksje wystarczy 20 minut. Lekkie załamanie i zaczynanie wszystkiego od nowa zaczęło się pod koniec sierpnia. Wtedy coś się stało - przywołanie się pogorszyło, zachowanie z psami, komendy. Ale teraz już się otrzepujemy i jest coraz lepiej, lepiej nawet niż było przed sierpniem :) Mam nadizeję, że tak też będzie w waszym przypadku :D
    Nasz dzisiejszy spacerek też był z założenia fotograficzny. Ale zmienił się w godzinny spacer z innym psem :P

    Pozdrawiam!
    http://poprostuzuzia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też często na samotnych spacerach napada ochota na przemyślenia. Dobrze tak sobie co jakiś czas przeanalizować to co już zrobiliśmy, a co jeszcze przed nami. Życzę Wam, abyście dopięli swego w ćwiczeniach :).

    Pozdrawiamy
    Evily i Daisy

    OdpowiedzUsuń
  4. niestety problem wykonywania wszystkich komend po kolei i biegania non-stop, z domem włącznie, dotyczy też nas. Widzę, że polepsza się, kiedy oprócz normalnych komend, ćwiczę też długie zostawanie, leżenie, odchodzenie do klatki. Takie nudne i żmudne ćwiczenia zdecydowanie poprawiają Girowy wewnętrzny spokój, bo on nigdy sam z siebie nie odpoczywał, zawsze trzeba go upominać, zamykać czy dawać jakieś skomplikowane jedzenie (kość, konga..). Mimo to jakoś nauczyłam się żyć z tym, że on nie spaceruje tylko biega w kółko i nie odpoczywa, tylko czeka aż ja będę mu kazała odpocząć. Taka już natura niektórych "świrów" :p

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne zdjęcia. Tez chce do lasu :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja na spacerach zawsze będę się stresować bo żyję w przeświadczeniu, że za każdym rogiem znajduje się coś lub ktoś kto może mu zrobić krzywdę. Poza tym do najmłodszych psiaków niestety już nie należy. Ja wraz z powrotem na uczelnię mam bardzo mało czasu dla mojego pupila. :(

    OdpowiedzUsuń
  7. ehh... komendy robione wszystkie na raz. Mam ten sam problem. Mówię siad to zrobi siad, leżeć, wstanie obróci się i poprosi na dwa sposoby i co tam się jej przypomni. Czasem coś tam wyjdzie i piesek zrobi dobrze. Ćwiczyć ćwiczyć nic więcej :)
    A wam życzę powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Skąd ja znam te przemyślenia, robienie wszystkiego na raz..
    Teraz też chodzimy na lince, bo Nando ma makaron zamiast mózgu i ciągle chce uciekać. Pracujemy nad tym, mam nadzieję, że Wam również się uda :)

    Powodzenia na studiach! :)
    Pozdrawiam :)
    nandoon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie przeróżne przemyślenia na spacerach to wręcz coś codziennego, gdy jak opisałaś nie ma w planach np. ćwiczeń. Baddy wtedy biega luzem, a ja myślę i myślę. ;) My dziś byliśmy na grzybkach i do domu przynieśliśmy całą siatę rydzów.

    Pozdrawiamy
    Ola i Baddy!

    OdpowiedzUsuń
  10. Niestety, nie mamy lasy do ,którego możemy wybrać się z Morisem pieszo, ale też często mam podobne przemyślenia do twoich, mam nadzieje ,że dojdziemy do naszych celów ty z Ementem i ja z moją małą animaliadą :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Sliczny Emecik <3
    Kochana, czy warto tak sie zadreczac myslami? Zdaje sobie sprawe, ze chcesz wszystko swietnie dopracowac, zebyscie mogli swobodnie czuc sie na spacerach, itd., jednak mysle, ze z czasem, wiekiem Emeta, wszystko sie idealnie ulozy. Po zdjeciach widac, ze pisna szczesliwa, nawet, jesli uwiazana, Ty tez ciesz sie tym, co juz osiagneliscie i nie zamartwiaj sie na zapas :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Mmm, las, pies, przemyślenia... chciało by się wziąć jakiś dyktafon i je nagrać, a potem mieć przy sobie kogoś kto kopnie cię w tyłek jeśli zaczniesz się lenić :) Jeśli macie problem z koncentrację - polecam tropienie. U mnie nastąpiła wielka poprawa, a trenowałyśmy naprawdę dla samej zabawy w lesie... Pies traci mnóstwo energii, ale nie poprzez ruch tylko przez myślenie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że o tym myślałam? Tylko nie wiem jak to zrobić. Układałam ślad tylko na długość linki i wracałam po nim, albo zwykle Emet jest luzem to zostawiałam go na zostań. A jak to zrobić z dłuższymi śladami? Iść z nim i wrócić tą samą drogą?

      Usuń
    2. *teraz mam nadzieję, że nie czyta tego spec od tropienia bo by się załamał

      Ja po prostu zostawiałam psa w domu, a ślad robiłam w lesie naprzeciwko mojego domu :)
      Kiedy skończyłam, wracałam do domu i wypuszczałam Zulę ;)
      Oczywiście problemem może być układanie śladów, jeśli nie macie żadnego zielonego miejsca obok domu... ale trzeba pamiętać że psy mają świetny węch, więc wywęszą ślad nawet bez problemu nawet i po kilku godzinach!
      Ja polecam wstanie wcześnie w weekend, zrobienie śladu, wrócenie do domu po psa i przejście tego śladu już z nim :)

      Nie, to nie jest żadne banalne pytanie! Ja jestem totalnie zielona w tropieniu, jak kupiłam książkę o profesjonalnym szkoleniu to się okazało że robiłam wszystko źle... Jednak co najlepsze, Zula naprawdę od razu wiedziała o co chodzi i łaziła tym moim śladem szukając swojego śniadania :3

      Usuń
    3. Dzięki, w takim razie będziemy coś kombinować :D. Może kupię jakąś książkę o tropieniu żeby bardziej się w to zgłębić.

      Usuń
  13. Bardzo podoba mi się drugie zdjęcie :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Życzę powodzenia w treningach i trzymam kciuki abyś znalazła jak najwięcej czasu dla Emeta :*
    Pozdrawiamy W&K.

    OdpowiedzUsuń
  15. To normalną kolej rzeczy. Relacje z psem cały czas się zmieniają tak jak i jego zachowanie zwłaszcza w przypadku młodego ksztaltujacego sie psa. Pamiętaj, że na zachowanie ma wpływ wiele czynników, czasem każdy ma prawo mieć gorszy dzień i gorszy poziom skupienia. Nie ma co się martwić na zapas, trzeba dac sobie czas,wziąć się w garść i spróbować podejść z innej strony.

    OdpowiedzUsuń
  16. Olka, nie łam się! Czasami, jak człowiek za dużo myśli, to później wychodzą takie o to hocki, klocki. Emet jest mądrym psiakiem i może być tak, że wyczuwa Twoje nastawienie, to że może chwilami się poddajesz, odpuszczasz i sam tak robi? Pamiętaj, że po każdej burzy przychodzi słońce i tak samo będzie z Wami. Macie chwilowe, gorsze chwilę, ale nie ma się, co łamać. Spróbujcie może tropienia, to zawsze jakaś odskocznia od tego, co robicie na co dzień. Początkowo fajnym ćwiczeniem jest tzw. "kwadrat". Jak poszukasz w internecie, to na pewno zobaczysz, co i jak, a jak nie, to Ci wytłumaczę ;) Spróbować możecie, bo to fajna zabawa dla Ciebie, jak i psa.
    Co do zdjęć, to są super, Emet jest bardzo fotogeniczny.
    Pozdrawiamy bardzo serdecznie i zapraszamy do nas,
    Ola i Habs
    habsterski.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Żałuję, że nie mam w pobliżu tak pięknego miejsca na spacery:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Długo byliście :) Emet na pewno był prze szczęśliwy :)
    Jak idę sobie sama to w tedy "piszę" w głowie posta na bloga :p Albo myślę o psach, Norisie, czego go nauczę itd.
    Też bym chciała spuszczać Norisa :c Ale jeszcze długaaaaa droga do tego :c Myślę, że jakoś w grudniu spuszczę go pierwszy raz, żeby zobaczyć jak się będzie zachowywał. W ogóle to teraz ćwiczymy właśnie przywoływanie. Chodzimy na smyczy 10 m, ale psinka nie przychodzi jak go wołam :c Ugh.... Jeszcze dużo pracy przed nami.
    Co do zdjęć to wyszły super :)

    Serdecznie pozdrawiamy- Ola i Noris
    P.S. zmieniłam link do bloga na:
    http://z-rudzielcem-przez-zycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja też zawsze na takich luźnych spacerach myślę o wszystkim co związane z sunią i co już w poście wypisałaś. Bardzo mi coś takiego pomaga i motywuje ;) Nie przejmuj się, myślę, że każdy kto zaczyna robić coś z psem, dochodzi do takiego momentu, kiedy wszystko się sypie. Przyczyn jest 1000, sama przeszłam przez coś takiego i wiem jakie to frustrujące, kiedy sesje, które przedtem nie sprawiały problemu teraz kończą się niepowodzeniem i rozczarowaniem. W głowie kumuluje się 1000 myśli U nas na przykład, był okres kiedy przez 2 miesiące sunia jakby totalnie zapomniała wszystkiego co wcześniej robiłyśmy. Na szczęście było to przejściowe, co nie oznacza, że wiele się napracowałyśmy. Wiadomo, że co chwile zdarza się jakaś ,,wtopa'' i coś nie wychodzi, (czym przynajmniej ja bardzo się przejmuje i staram się myśleć co zrobiłam źle), ale wtedy to była totalna rozsypka ;) W tej sytuacji postanowiłam zacząć wszystko od nowa, powoli małymi kroczkami zaczęłam z nią pracować. Zauważyłam też, że od tej pory już nie mam takich wygórowanych ambicji w stosunku do suni i dużo lepiej się rozumiemy ;) Także życzę powodzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Oh, u mnie jest bardzo podobnie... Ja spuszczałam psa, i szłam powoli, rozkoszując się samotnością i spokojem. Nachodziły mnie różne myśli, nie tylko o psie, o wszystkim. Dobrze jest sobie tak na spokojnie wszystko przemyśleć, rozważyć za i przeciw, podsumować coś.
    Głowa do góry, grunt to się nie poddawać :)
    Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
  21. A Emet ile ma teraz? Bo czasem takie problemy mogą pojawiać się jeszcze w móżdżku pęczniejącym od hormonów :) Fajnie sobie czasem poustawiać pewne sprawy, przemyśleć. Samotne spacery są do tego idealne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo kończy 3, dorastać zaczął w wieku powyżej dwóch lat i wtedy było widać że coś się w nim zmienia, także w stosunku do innych psów. Jeśli chodzi o nasze relacje to właściwie zmienia się na lepsze, ale nadal jest problem typu wychowawczego niesłuchania przy innych psach, ludziach. Mniej więcej już wiem co mu siedzi w móżdżku, dzisiaj na spotkaniu z naszą trenerką postanowiłyśmy wprowadzić jeszcze jeden eksperyment, ale tak czy tak w najbliższym czasie wyruszamy do Łodzi na dwa/trzy psy w tym Emet na konsultację. Nie mam już siły męczyć się z tym, że jak jesteśmy sami wszystko jest ok a jak pojawia się pies walczę z tym żeby mi z rąk smyczy nie wyrwał. A on walczy ze mną...

      Usuń
    2. Ja na razie też się z tym zmagam - dużo pomagają grupowe treningi. Ale zawsze też na początku, albo na końcu treningu daje mu się wyszaleć wraz z psiakami :) Inni ludzie nie są dla niego problemem, znane psy też - ale nieznane pieski...och ostatnio całe seminarium darłam się, aby łaskawie się zjawił na przywołaniu, ale w momencie, gdy stwierdziłam, że trzeba włączyć myślenie psu, wyjęłam dyski - nic innego nie istniało, magiczny przełącznik zaskoczył w móżdżku i nagle pies nie widział świata poza mną - wygrałam atrakcyjnością z innymi psami. Może coś trzeba poszukać, co Emet kocha ponad życie, żeby stać się swoistą kartą przetargową? :)

      Usuń
    3. Jedzenie jest dla niego najbardziej atrakcyjne, ale mimo wszystko nie wygrywa z psami. Wczoraj mieliśmy zamiar poćwiczyć w obecności innego psa ale zakończyło się na ciągłym wyrywaniu. Byłam tylko w stanie prowadzić go na smyczy w lesie przy tym drugim psie. A miał być naszym rozproszeniem na początek. Dzięki temu wiem, że nie ma co się pchać na seminarium obi bo w ciągu tych powiedzmy dwóch wyjść nic się nie zmieni. Musimy sobie poradzić indywidualnie z trenerem, może w końcu ktoś będzie miał na niego pomysł. Jeśli to jedzenie jest dla niego faktycznie najlepszą nagrodą to spalenie miski po głodówce dziennej powinno pomóc. Pewnie napiszę o tym post, za 2 tygodnie okaże się czy chociaż to przynosi efekty. Bo samo spalenie robiliśmy, ale tym razem jedzenie będzie tylko przy psach.

      Usuń
  22. Spacer był dość długi, choć ja i Miko też czasami na takie się wybieramy. Niestety ostatnio nie mamy ciekawych ścieżek bo jak nie samochody to sarny i zające...
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie http://swiat-mojego-psa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz