Kombinujemy dalej

Pamiętacie o moich jesiennych rozważaniach?...
No tak, trzeba było coś z tym zrobić. Nie lubię nie mieć żadnego planu. Na ćwiczenia plan był fajny, powoli i z efektami realizowany, teraz już co jakiś czas robimy krótkie sesje w domu w celach bardziej przypominania niż nauki, ponieważ poza wydłużaniem chodzenia jest całkiem nieźle. Chociaż nie, jeszcze inaczej. Teraz nie robimy nic, ale to wyjaśni się za chwilę.



Ale...jaki sens mają te wszystkie ćwiczenia, jeśli nadal nie zmieniają naszego porozumienia wśród innych psów? Bo poza tym sens mają ogromny, Emet bardzo się zmienił, ładnie reaguje na mnie czy w domu, czy na samotnych spacerach.
Ale...nie w obecności innych psów.
I tak bym dalej pisała, jak to nam się fajnie i przyjemnie ćwiczy ale...nie przy psach :).
Bo powinno w tej kwestii też coś się poprawić. No, może się poprawiło. Może kiedyś byłoby gorzej ale nie miałam takich okazji to sprawdzenia nas jak obecnie (i między innymi z tego wynika nasza obecna sytuacja).

W sobotę wybraliśmy się do Myślęcinka z zamiarem przeprowadzenia chociaż krótkiego treningu obi, a raczej zupełnie podstawowych i niewymagających ćwiczeń tym razem pierwszy raz wprowadzając drugiego psa jako roproszenie. Myślicie, że coś z tego wyszło? Nieee.
Ten obrazek u góry ładnie pokazuje to, co chciałabym aby chociaż w takim stopniu było bardziej dostępne. W końcu to zdjęcie zostało zrobione po szaleństwach na wybiegu dla psów, po długim spacerze w lesie- więc psów miał prawie dość, do tego dochodził z pewnością lekki głód- no to wtedy Pan Emet może okazać chwilkę skupienia przy kumplach. Nie myślcie sobie, że obecnie udałoby się to na początku spotkania z jakimś psem.

młody Emecik
To co w takim razie dalej?
Jeśli już doszłam do wniosku, że ćwiczenia nie mają większego sensu jeśli nie mamy zupełnej postawy przy wychowaniu psa czyli skupienia w obecności innych czworonogów czy odwołania od wszelkich ruszających się obiektów (od psów, kotów, przez rowery, po idących ludzi) to czas kolejny raz zastanowić się, co jeszcze można zrobić.
Właściwie to nie ja doszłam do tego wniosku, tylko został mi on przedstawiony przez osobę, która jest ,,winna'' polepszaniu się naszej relacji i wyprowadzaniu Emeta na prostą.

Napiszę krótko- jeśli pies nie ma od szczeniaka zakodowanej w główce informacji, że to człowiek jest najlepszy i to jego (tym bardziej na zawołanie) należy się trzymać, to jaki sens ma oferowanie mu smakołyków nawet tych najlepszych, skoro w domu codziennie czeka na niego pyszne mięso i ten pies dobrze wie, że jeśli nie dostanie go przy psach to i tak za niedługą chwilę będzie miał na to kolejną okazję przy misce?
Dlatego rezygnujemy z miski i jakiegokolwiek jedzenia w domu, a także z innych okazji na dawanie smaków (np.ćwiczeń). Emet objęty chwilową głodówką dzisiaj wieczorem o czasie kiedy na spacer wyrusza większość osiedlowych psów, wychodzi ze mną na spacer a ja ze sobą mam w pojemniku jedynie małą porcję jego mięsa. Postaramy się wyrobić w jego głowie zupełnie inne skojarzenie dotyczące psów. Zobaczymy co z tego wyniknie, na pewno będzie to wymagało większej mobilizacji z mojej strony, ponieważ jak kiedyś pisałam nie mamy problemy z psami, które tylko mijamy. Problem zaczyna się, kiedy Emet wie że do kogoś się zbliżamy/kiedy zaczynam z kimś rozmawiać tak jak było to w przypadku sobotniego spotkania.
A właśnie, oczywiście ,,spalenie miski'' przerabialiśmy już wcześniej ale na nieco innych zasadach i nie przy tylu ograniczeniach. Dlatego też nie przyniosło to takich efektów, nie w przypadku tak silnego zachowania.
Za jakiś czas napiszę, czy coś zmieniło się w tej kwestii. Oczywiście sprawdzeniem będą spotkania ze znajomymi psami i próba spokojnego podchodzenia do nich, później wykonywania podstawowych komend.

W trakcie tego ,,eksperymentu'' wybieramy się na konsultację aż do Łodzi, dokładniej w weekend za tydzień- oczywiście będzie relacja :). Tydzień później będę miała okazję obserwować jeden z cyklicznych treningów obi w naszym mieście. Myślę, że będzie to kolejna dobra okazja na przemyślenia dotyczące Emeta.

Komentarze

  1. Fajne zdjęcia :)
    merry-dogs.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne zdjecia i zazdroscze ;) tyle psów :DDDD

    Zapraszam
    Pozdrawiam I&D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo, będziecie w Łodzi, czyli moich okolicach :) Ja mojego psiaka nie mogłabym narazić na głodówkę :D Te biedne, smutne oczy. xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Powodzenia we wspólnej pracy!
    Metoda spalania miski może faktycznie Wam wiele pomóc. Czekam na relację za jakiś czas :)
    pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  5. Bona musi przywitać się z każdym nowym psem. Jak już dwa, trzy razy porządnie się z nim obwącha, to wtedy podczas kolejnego mijania ignoruje psiaka. Ale każdy spotkany pierwszy raz pies jest dla niej wielką atrakcją, a fascynacja rośnie wraz z wielkością psa. Małe zwyczajnie jej nie kręcą ;-)
    Pozdrawiamy, Asia i Bona
    http://piesoswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. No to widzę, że Emet się trochę rozbrykał. Trzymamy kciuki i łapy za pozytywne efekty. Musimy się chyba w końcu spotkać na jakimś wspólnym spacerze i pogadać.

    Pozdrawiamy,
    Ola i Habs
    habsterski.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Faktycznie, pierwsze zdjecie moze zmylic ;) Mam nadzieje, ze to dobra droga, ale jesli zalecona przez "winnego", powinna byc dobra. 3mam kciuki, zeby eksperyment sie powiodl i czekam na relacje, jak Wam idzie. Duzo cierpliwosci Wam zycze Kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo Wam zazdroszczę, też chciałabym takie spacerki... Nam też przydałoby się takie coś.:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Śliczne zdjęcia. Widzę, że macie ciekawe towarzystwo.
    U mnie było podobnie z Roxi, że jeszcze dwa miesiące temu rwała się do innego psa, nie reagując na nic, na co umiała.
    Dlatego zaczęłam z nią jeździć na spacery na takie 'miejskie' jezioro, gdzie bywa wiele ludzi z psami. I właśnie dzieki temu Roxi 'ogarnęła' się i nie reaguje tak na inne psy. Życzę Wam powodzenia, na pewno jesteście w drodze do sukcesu!

    Pozdrawiamy,
    Monika i Roxi,
    http://suczkaroxi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. też mam taki plan, Giro zdecydowanie mniej chce robić przy innych psach, próbuje starych labo łatwych komend, denerwuje się, szczeka, rozprasza… u mnie na osiedlu są takie duże grupki psów, gdzie niby dałoby się ćwiczyć, ale jest wiele psów, które zabierają zabawki i nie oddają, a właściciele też nie potrafią ich odzyskać :p

    OdpowiedzUsuń
  11. Piano raczej nie ma problemu w obecności psów, za to ludzi trochę gorzej :c Przez to, że jest strasznym obżarciuchem i wiecznie chodzi głodny, to gdy tylko obczai, że mam smaki, chodzi jak w zegarku.
    Też chcę spacerki w kilka psów! :D
    Powodzenia z Emetem, trzymamy kciuki
    Pozdrawiamy, Ola i Piano

    OdpowiedzUsuń
  12. Spalenie miski to często wykorzystywana metoda, choć ją mam do niej mieszane uczucia. Pies zwłaszcza duży po posiłku powinien odpocząć, a karmienie na spacerze wyklucza spokojne trawienie. Ale trzymam kciuki chętnie poczytam o efektach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, dlatego kiedyś z niej zrezygnowałam. Po prostu będziemy wychodzić częściej żeby nie dostawał dużych porcji na raz i dość blisko domu, żeby nie było dużo ruchu z jedzeniem w brzuchu.

      Usuń
    2. tak to jedno z wyjść tylko trochę kłóci się z fizjologią przyjmowania pokarmu. Psowate najadają się, potem odpoczywają, a potem polują. Nasze psy domowe tak samo powinny się najeść potem odpocząć i dopiero działać, kilka posiłków w ciągu dnia nie jest fizjologiczne dla psa choć większośc z nich sprawia wrażenie, że mogłyby jeść cały dzień :)

      Usuń
    3. Masz całkowitą rację. Na razie radzę sobie w ten sposób, że daję mu jedzenie podczas dwóch spacerów, łącznie nieco mniejszą dawkę niż zwykle i zawsze najwięcej dopiero pod koniec jak już jesteśmy przy domu, a mieszkamy przy samej polance gdzie psów nie brakuje. Myślę, że to długo nie potrwa, już widać efekty i za jakiś czas będziemy mogli wrócić do karmienia podczas treningów, a czy wrócimy do miski to nie wiem.

      Usuń
  13. Cieszę się, że nie chcesz się poddawać! U nas też było baaardzo ciężko (pf, po co mam siadać skoro mogę sobie pobiegać za wronami?), w sumie Zula zachowywała się jak stereotypowy husky - e tam, daj mi spokój człowieku!
    A teraz? Po dwóch latach zmiana jest naprawdę ogromna! Więc jak widzisz, szkolenie potrzebuje czasu :)
    A co z tropieniem? Przeczytałaś moją odpowiedź?

    Co do twojej metody ''miskowej''... cieszę się, że Zula jest na tyle łakoma, że zawsze ma ochotę coś zeżreć :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak,tak przeczytałam i nawet odpisałam, że będziemy się powoli zgłębiać w tropienie. Tak teraz pomyślałam że przecież to nie musi być las, a mieszkamy przy samym kanale i dodatkowo sporej polance, więc jest gdzie układać ślady :). Dzięki :).
      Emet zawsze miał ochotę na smaki dopóki dostawał karmę, ale przy barfie jest bardziej najedzony, smaki są prawie na równi i zawsze je szybko pochłania w normalnej sytuacji-ale z psami to już przegrywają :D.

      Usuń
  14. Ja od zawsze miałam problem z rozplanowaniem jedzenia dla psa. Na początku Abi jadła rano, po południu na spacerze dostawała smaki i jeszcze wieczorem. Dawka była nieadekwatna do ruchu, sunia miała nadwagę itd. Potem mnie olśniło i zaczęłam dawać jej mniej karmy w zamian za smakołyki, które dostawała i zwiększyłam ranną dawkę, a wieczorną zmniejszyłam, żeby zacząć proces odchudzania suni :D Wtedy wszystko spalała na spacerze i nie najadała się na noc. Jednak od ok. miesiąca wycofałam miskę, do czego głównie zachęciła mnie Magda Łęczycka, która pisała o tym na blogu :) Jednak w obawie o trawienie i te sprawy, Abi rano dostaje większą dawkę karmy, a mniejszą część wieczorną i smaki, dostaje na spacerze. To świetnie się sprawdza, bo sunia wie, że po spacerze już nic nie dostanie i baardzo się stara :) No i schudła w oczach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie z tym mamy problem jeszcze nie rozwiązany- podczas całego dnia jedynie na dwóch spacerach uda mi się spotkać chociaż jednego psa, a na jeden raz ze względu na ryzyko skrętu nie mogę mu podać więcej niż ok 150g mięsa- dlatego na razie chodzi lekko głodny. A zasadą miało być, że dostaje tylko przy psach...nie wiem jeszcze jak z tego wybrnąć, bo jeśli podam mu np śniadanie w domu to on nadal będzie sobie kombinował, że i tak dostanie w domu jedzenie i niewiele się zmieni. To musi być na tyle przeprowadzone solidnie, żeby zakodował sobie że tylko obecność innego psa daje mu szansę na jedzenie.

      Usuń
  15. Czekam na relacje ;D
    Dobry pomysł z tym skojarzeniem ;) Powiem ci że mam ten sam problem z moją przy mnie, sama w domu pies ideał przy innych psach kicha już. Nie mam możliwości spotykania i spacerów z psami... cóż są bardziej agresywne :(
    ja zmieniłam karmę na Bit i Szasta schudła ostro ! Teraz gdy szkoła i tylko weekend na spacer to wielki szok dla mnie i co z tego bardzo się ciesze ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajne zdjęcia i post .

    Zapraszam na nowo powstałego bloga :
    http://ckcs-working.blogspot.com/

    Pozdrawiamy A&M !

    OdpowiedzUsuń
  17. Ze skupieniem w rozproszeniach zawsze jest problem :( mam nadzieję że wam się uda

    Pozdrawiamy Ola&Luna

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam to samo w Morisem, tyle ,że on na dodatek nawet jak w pobliżu nikogo nie ma a jemy nie chce się iść tam gdzie ja idzie sobie sam. Powodzenia w treningach :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz