Lepsze to, niż...

Hej!
Blog też jest od narzekania, prawda? Może nie wygląda on zawsze kolorowo ale po to jest, żebym mogła zbierać wszystkie myśli.
Nadal jestem niezwykle dumna z Emeta- w obcych miejscach mogę go puszczać przy psach/ludziach/rowerach i nie wiąże się to z ucieczkami i moim stresem. Ciągle żyję tym ogromnym sukcesem.
Za to przy domu- albo sobie wmawiam, że zna ten teren i pozwala sobie na więcej, albo rzeczywiście tak jest. Wie, że zawsze do domu trafi, więc mógłby sobie na te ucieczki pozwalać. A najlepsze (raczej najgorsze) jest to, że pomimo przypiętej smyczy i kagańca na paszczy, ciągle hamuję się przed sprawdzeniem, czy uda mi się odwołać go od psa powiedzmy z odległości 100m. Wygląda to tak, że biega (czasami niestety zahaczając się o coś smyczą lub próbując zdjąć kaganiec), a ja co jakiś czas ale nie za często wołam go do siebie- wszystko ok. Kiedy widzę innego psa w oddali, wołam go do siebie i łapię smycz- kiedy Emet zobaczy psa i z automatu spojrzy się na mnie, idziemy chwilę na kontakcie z jego własnej woli (efekt spalenia miski i przekierowania jego uwagi z psów na jedzenie), w końcu kiedy pies jest jakieś 100m za nami, puszczam smycz na ziemię i  jeszcze chwilę go nagradzam. Czasami obejrzy się w stronę psa czy zatrzyma się na chwilę, ale zawsze na imię jest znów przy mnie. Staram się też ćwiczyć to, idąc w tą samą stronę co drugi pies. 



w oddali widać panią z psem


Kaganiec i smycz ma sens chyba tylko dla mojego spokoju- gdyby udało mu się uciec. O ile kaganiec nie powinien przeszkadzać tak wiem, że smycz go ogranicza. Nigdy nie będzie tak swobodnie biegał ze smyczą jak bez niej. Nie wiem, czy uda mi się przełamać. Tym bardziej, że znam wszystkich właścicieli i już na widok ich min wszystkiego mi się odechciewa :(. Obawiam się kontaktu z nimi i tłumaczenia.
Ale jak to mówią, lepsze to niż nic. Póki co dla Emeta lepsze jest bieganie ze smyczą niż ciągłe spacerowanie koło mojej nogi. Tym bardziej, że chodzi o codzienne spacery. Większą ilość ruchu ma zapewnioną w lesie, gdzie ograniczeń żadnych nie ma.
Na koniec krótkie filmiki w telefonowej jakości- ale przynajmniej widać to, że na swobodne bieganie nie może narzekać :).




Nasza ulubiona górka w lesie:


Planów na Majówkę brak, spacerujemy jak zawsze w weekend i odpoczywamy :).

Komentarze

  1. Cieszę się że udało się Wam :)

    Adres bloga o Okruszku uległ zmianie, aby być na bieżąco zaobserwuj ponownie (odobseruj i zaobserwuj) merlaki.blogspot.com
    POZDRAWIAMY H&O

    OdpowiedzUsuń
  2. No dokładnie! Lepsze dla psa jest bieganie ze smyczą, niż chodzenie przy nodze. Myślę, że jak już pies będzie ogarnięty prawie całkowicie, to i spuścisz go luzem i będziesz szczęśliwa, że mu zaufałaś :)
    Fajne fotki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Małymi krokami a do celu. Ostrożności nigdy nie za wiele :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lepiej mieć pewność, że psiak będzie koło nas i lepsza już ta smycz.:)

    Pozdrawiamy, kundlowe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Wątpię, że mój pies wytrzymałby u mnie, podczas gdy w oddali idzie ktoś z psem. Od razu by się na niego rzucił, tak jak było kiedyś. Niestety, pies waży dwa razy więcej niż ja, nawet mój tata czasami nie da rady go utrzymać, dla mnie to jest wielki problem, jednak, gdy pojedziemy do Gdańska, kupię porządny kaganiec i może pozbędziemy się tego problemu.
    My ćwiczymy odwoływanie, idzie nam dosyć dobrze, jednak odwoływanie od saren średnio. Pracujemy i życzymy Wam tego samego - wytrwałości, cierpliwości i duuużo motywacji! :D
    Pozdrawiamy! ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tak robię czasem na drodze. Wtedy pies patrzy na mnie i czeka aż wezmę smycz do ręki, nie ma zamiaru uciekać tylko czeka i patrzy na mnie.
    Miłej majówki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. tak to jest z innymi:) nie przejmuj sie :) masz vbardzo madrego psa i na pewno nie ucieknie od takiej super pani :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja zawsze miałam obawy z puszczaniem psa z ciągnącą się smyczą w wypadku gdyby uciekł, nie reagując na przywołania i w czasie drogi zahaczył nią o coś :/ Wtedy mamy psa uziemionego, bo nie może się ruszyć. Choć sama przez jakiś czas to praktykowałam i kontrola nad psem wzrasta w 100% to powyższa wizja zawsze mnie przerażała ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Też puszczałam psa ze smyczą - bezpieczniej ! :D Jesteśmy tu pierwszy raz, będziemy zaglądać. Pozdrawiamy!
    http://maniolowo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślę, że wszystko małymi kroczkami - głównie dla Ciebie i Twojej psychiki ;) Potem możesz sobie puszczać go ze smyczą, bez kagańca, a jak i wtedy poczujesz się spokojnie, to uda się go puścić "normalnie" trzymam kciuki! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jedna mała uwaga - nagrywaj filmiki poziomo - lepiej się będzie oglądało jak jest szeroki obraz.

    Pozdrawiam
    Michał,
    zapraszam do mnie: owczarki szetlandzkie sheltie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszna uwaga, te filmiki nie miały się nawet pojawić na blogu, z myślą o poście zabrałabym aparat i porządnie nakręciła. Ale na pewno będę się tego trzymać na przyszłość :).

      Usuń
  12. Ja cały czas puszczam Te ze smyczą. I mam w głębokim poważaniu co myślą sobie inni :-) Mój pies, moja smycz i moje pranie jej :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja Harry'ego nigdy nie spuszczam przy psach, bo na 100000% się nie odwoła, za to pewne jest, że ja będę po niego biec. No i jeszcze to odciąganie od drugiego psa...ugh, życzę Wam pozbycia się problemu (sobie kiedyś też ;).

    Pozdrawiam!
    Jaki kochany Szczuruś z niego na ostatniej focie! <3 Następne spotkanie na pewno wyjdzie lepsze, jestem pewna! Och, ja przez Harry'ego ciągle się wstydzę, to nic nadzwyczajnego. Nie sądziłam, że przez olx tak szybko można znaleźć właściciela, gratuluję, możesz być z siebie dumna!
    ja tam bardzo lubię dużą ilość zdjęć :))

    Pozdrawiamy!
    dziennik-mojego-labka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Knapik gdy ma przypiętą smycz za bardzo nie chce biegać tak jak bez niej, może dlatego że on jest dużo mniejszy i jednak to mu trochę przeszkadza. :) Naprawdę widać, że masz wielkie zaufanie do Emeta puszczając go w lesie i innych miejscach, na w parkach, na łąkach i otwartych przestrzeniach czemu nie ale jednak w lesie częściej spotykamy sarenki, wiewióry więc Knapek by mógł za nimi od razu popędzić. Fajne filmiki.
    Pozdrawiamy W&K :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Krok za kroczkiem i uda Ci się osiągnąć puszczanie Emeta wszędzie, jestem tego pewna. Zrobiliście już bardzo duże postępy i trzeba teraz powoli iść naprzód :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetnie, że idzie Wam co raz lepiej. U nas trochę słabo z odwołaniem, ale ćwiczymy. :)
    Pozdrawiamy!
    Wiktoria&Rex
    http://reksio-the-dog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Oj każdy niekiedy lubi sobie troszkę ponarzekać. :) Grunt to się nie poddawać i walczyć o swoje marzenia.

    Pozdrawiamy
    Ola i Baddy!
    http://baddy-wspanialy-labrador.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Piękne zdjęcia! <3 ważne abyście się nie poddawali i dalej się rozwijali w swojej pasji!
    Cieszę się że idzie wam co raz to lepiej!

    Pozdrawiamy
    Laura&Shira

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz