Seminarium obedience z Kamilą Buryn w Bydgoszczy, 2-3 kwietnia 2016r

_DSC9341

Od dłuższego czasu myślałam nad organizacją obi seminarium w naszym mieście. W zeszłym roku starałam się zebrać grupę osób chętnych na wspólne treningi, gdyż indywidualne zajęcia nie dają takiej możliwości ćwiczenia rozproszeń przy innych psach. Niestety u nas graniczyło to z cudem, aby znaleźć systematycznie trenujące teamy, które dałyby radę spotykać się raz na jakiś czas. Stąd pomysł na seminarium z Kamilą, aby rozruszać ten sport u nas, a może przy okazji liczba zainteresowanych wzrośnie :). Ze współpracą ze szkołą Alardo nie mogło się nie udać.
Za nami wspaniały weekend, ale od początku...
W sobotę byliśmy na miejscu chwilę po 9. Odłożyłam rzeczy, rozłożyłam klatkę, chwila powitania uczestników i zaczęły się wejścia indywidualne. My na każdym byliśmy pierwsi.
Wcześniej zaplanowałam, co chcemy przepracować przez 3 wejścia, na czwarte zostawiłam to co wpadnie mi do głowy podczas seminarium, ale właściwie nie liczyłam na nim na większą współpracę i nie myliłam się, zresztą przeczytacie o tym za chwilkę.
Na pierwsze wejście poszły zmiany pozycji ze stójem z siadu, z waruj i z marszu. Na początku pokazaliśmy zmiany siad-waruj żeby sprawdzić czy są bez zastrzeżeń - i były. Moim celem było dowiedzieć się, jak nauczyć zmian ze stójem, bo te które próbowałam z targetem podstawki lub przytrzymaniem łap zupełnie się nie sprawdziły. Na szczęście te pomysły możemy porzucić, a jeśli chodzi o stój w marszu wystarczy powrót do targetu dłoni i jasna komenda głosowa. Resztę będziemy uczyć naprowadzaniem, jak się okazuje zupełnie niepotrzebnie przejmowałam się nieznacznym przesuwaniem lub stawianiem przednich łap na dwa razy. Za bardzo wbiły mi się do głowy zmiany ,,na raz", tylko po co? To zwyczajnie zbędne i trudniejsze dla Emeta. I życie staje się prostsze.
Emet przed tym wejściem nie zdążył nawet przywitać się ze wszystkimi psami więc z pełnym skupieniem byłyby problemy, ale na szczęście nie musiał brać wielkiego udziału w ćwiczeniach bo wystarczyły mi słowne rady, a ze staniem przy mnie sobie poradził, pomijając wybuchowe przywitanie z nową ciocią. Nieznośny Cielak.
_DSC9354
Po przerwie obiadowej zaplanowany był grupowy trening dla chętnych. Na tym etapie Emet sam włączał się do pracy, proponował kontakt. Tak jest zawsze po kilku godzinach przebywania z psami, na szczęście ten czas dotarcia do niego cały czas się skraca. Wybrane zostało zostawanie, więc wzięliśmy udział. Wprowadzenie jak na zawodach i kurcze działają te przejścia pomiędzy ćwiczeniami! Ustawiliśmy się we wskazanym miejscu, na komendę zostawienie psów (były 4 w rzędzie, reszta ćwiczyła obok i jednocześnie rozpraszała). Zostawania były dwa, dość długie. Zdecydowałam się na trzymanie Emeta na lince, głównie z obawy przed zerwaniem do belga Lhokiego obok, z którym Emet witać się nie mógł. Została więc ta niepewność, czy wytrzyma z ,,nowym" psem obok. Stałam na odległość linki czyli 5 metrów, na początku tyłem, później przodem kiedy już myślałam że to dla niego za długo. Ostatecznie wyszło bardzo fajnie, dałam jeden niejasny sygnał i kiedy już wracałam wstał. Wejście na ring zostało bardzo pochwalone, jak również samo zostawanie. Ta jedna pomyłka dała mi do myślenia - zero ćwiczeń pod tym kątem od około miesiąca. Na szczęście ćwiczenie zostawania daje mi duże pole do popisu jeśli chodzi o rozproszenia więc nic tylko zabrać się do pracy.
_DSC9391

_DSC9401

Od razu po zostawaniu przyszedł czas na kolejne wejście. Tym razem zaplanowany miałam aport. Oj ciężki mamy z nim żywot. Stali czytelnicy wiedzą, o czym piszę. Powiedziałam więc w czym rzecz i próbowaliśmy wysyłania i podejmowania aportu na lince. Skupienie bez zastrzeżeń. Problem z ucieczkami i zawieszaniem się z koziołkiem powinien szybko się załatwić, nie mogę dopuścić do ucieczek wkoło niczym psy z rękawem na obronie (tak, wiem że to inna sprawa, ale u Emeta sens jest podobny, tyle że aranżowany przez niego). A raczej nastawiałam się, że zajmie nam to dużo czasu. Dostawienie, trzymanie aportu w porządku.
_DSC9438-horzs

Po tym wejściu poszliśmy do lasu razem z Julią i Iką, więc szaleńcy mogli spożytkować trochę energii. Na koniec dnia czekał na nas wykład na temat podstaw obedience i narzędzi do budowania ćwiczeń. Dużo przydatnej wiedzy do zapamiętania na przyszłość, bo wiadomo że dobrze wypracowane podstawy są najważniejsze w pracy z psami. Na pewno wrócę do omówionych zachowań jeszcze nie raz._DSC9469
_DSC9499Przyszedł czas na powrót i odpoczynek przed kolejnym dniem. Emet ledwo doczłapał się do domu i od razu padł na łóżko.

W niedzielę na miejscu zjawiliśmy się przed 9, aby kilka minut później rozpocząć pierwsze tego dnia wejście. W między czasie zjeżdżały się kolejne psy, więc trochę obawiałam się czy cokolwiek uda nam się zrobić, ale nie było źle. Raz uciekł do swojej ulubionej Iki, poza tym trzymał się przy mnie. Na początek przeszkoda, jak wiecie z nią mamy problemy, a raczej Emet ma wymyślając nowe wersje tego ćwiczenia. Oczywiście jak pokazałam, wszystko było w porządku poza długim myśleniem nad dostawieniem, ale nie ma co się dziwić skoro też długo nie była ćwiczona. Na szczęście później wyszedł problem z omijaniem jej i skokiem tylko powrotnym. Dostaliśmy nowe wskazówki, wprowadzimy trochę naprowadzania, później samokontrolę i w końcu wydłużymy odległość od przeszkody, chociaż jeśli chodzi o naprowadzanie zawsze mam z tym spore dylemety, bo dużo czasu zajmuje nam wycofywanie gestów. Najwyżej. Zresztą z reguły przy tym ćwiczeniu są dopuszczalne.
Po przeszkodzie zaplanowane miałam chodzenie, a dokładniej nasze zwroty w lewo przy których trochę się przepychamy, pomimo że w miejscu są bardzo fajne. Podczas tego ćwiczenia powstało kółko zachwytu nad Emetem, a Kamila określiła jego chodzenie jako kosmos. No ma chłopak wyraz, nie da się ukryć :D. Generalnie chodzenie byłoby dobrze zaliczone, ale warto poprawić te elementy. Przed nami dużo ćwiczenia z naprowadzaniem i kroczkami w tył po zwrocie. Dobrze, że kroczki w tył już wcześniej fajnie zaczęły nam wychodzić, jak widać warto iść o stopień w górę bo każde ćwiczenie w końcu może się przydać. Skoro jest już tak pięknie, szkoda tracić na zwrotach, bo trudne do wypracowania to nie jest, tak myślę. Chociaż pewnie najbardziej mozolne.
_DSC9419



W ostatniej minucie wejścia przywołanie. Pierwsze - ruszył bez komendy. Drugie - ruszył także wcześniej, ułamki sekund przed moim słowem. Co prawda miało wyjść co innego, bo ostatnio dostawiał mi się za bardzo z tyłu i często po skosie, ale przynajmniej zobaczyłam że zostawanie przy tym ćwiczeniu nie jest pewne. Do tego mamy pozbyć się komendy przy odchodzeniu i zamienić siad na waruj. Do zrobienia :).

Po pierwszej serii wejść, przed przerwą na obiad, odbyły się warsztaty z planowania treningów czyli ćwiczenia i zachowania pomagające już podczas konkretnych sesji treningowych jak i samych zawodów. Podpatrzyłam dobry pomysł jeśli chodzi o planowanie treningów na cały miesiąc, a nie tylko na dany dzień. Na pewno to wprowadzimy, bo nie zawsze pamiętam żeby opisać dany trening. Później z kartki na miesiąc mogę szybko wybrać konkretne ćwiczenia kiedy już zmierzamy do parku czy na plac. Poza tym, te 30 dni jest wystarczające żeby coś przepracować, zawsze można wydłużyć to o kolejny miesiąc a z drugiej strony jeśli coś opanujemy wcześniej, można zwyczajnie skreślić. Poznaliśmy też kilka rodzajów treningów, u nas na pewno przyda się to zróżnicowanie, głównie ze względu na przedłużenie pracy bez nagrody za które solidnie się zabieramy.

Nie pamiętam już kiedy, chyba przed obiadem, byliśmy na chwilę w lesie rozprostować nogi. Kolejny dowód na działające odwołanie od ludzi, ach w tym momencie to już pewne ❤.
W końcu przyszedł czas na ostatnie wejście. Świeciło słońce, chyba najbardziej podczas całego semi. Emet już nie miał sił. Poza tym psychicznie i fizycznie miał powoli dość, to dla niego sporo tym bardziej, że pracował intensywnie. Taki scenariusz przewidziałam, więc skończyliśmy na przegadaniu kilku spraw. Mieliśmy zrobić kwadrat, ale nic na siłę. Dowiedziałam się, jak dalej go ćwiczyć, czego pilnować, jak nagradzać. Pamiętam, że pytałam o treningowe zawody, o ogólny obraz naszych ćwiczeń. Podsumowaliśmy co jest do zrobienia i chyba tyle. Cielak grzecznie czekał, leżał na komendę ale generalnie marzył o zimnym jeziorze.
_DSC9435Za ogromny minus, wielki wstyd i niepotrzebną dla mnie męczarnię uznaję zachowanie Emeta poza wejściami. Co jakiś czas starałam się wprowadzać go do klatki, ale z każdym razem było trudniej. Przy ostatniej próbie w niedzielę Emet odstawił niezły cyrk kiedy się do niej zbliżaliśmy, ja chciałam go wciągnąć za fraki i odejść a inni komentowali tylko jaki to okropnie inteligentny i sprytny pies. No, rzeczywiście fajnie 😁. Kiedy już udało mi się umieścić to bydle w klatce, jęczał jak mu źle i drapał w siatkę. Nie bardzo mogłam od niego odejść, klatkę chciałam z powrotem w całości. Raz został na parę minut, ostrożnie odchodziłam i wyleżał dość spokojnie, niestety tylko ten raz. Kiedy więc musiał, zostawał przy słupie dając popis wokalnych umiejętności. Jęczał nawet kiedy byłam przy nim, ale gorzej było kiedy chciałam odejść. No jest trochę uzależniony ode mnie, już nie powiem że nie... Ale nie tak miało być :(. W domu klatka to najlepsze miejsce, nawet zamykany podczas wizyty gości nie ma nic przeciwko. Dlatego już brakuje mi pomysłów, co robić. Na naszych treningach potrafi się wyciszać. Tylko na grupowych zachowuje się jakby działa się wielka krzywda.
_DSC9530

Zachowanie przy psach idealnie, chociaż cały czas na wielkich emocjach. Generalnie zasada "kocham wszystkich", tak odbierał nawet warczenie w jego stronę i to dużego samca! Cud, miód i pozytywnie buzujący Emet. Moim największym celem jest przekierowanie tego wulkanu energii na pracę, więc stosowanie jak najmniejszej presji. Nie wiem dlaczego tak wiele osób się temu dziwi, nie mówię że na semi, ale ogólnie. Chyba mi współczują wyrywania rąk, skoro co chwilę ktoś wspomina o mojej niezbędnej sile :D. Na ten moment i tak uważam to za najlepszą opcję, chociaż nie mówię że granic nie ma- w innym wypadku pewnie źle bym skończyła.

Seminarium odbyło się w najbardziej odpowiednim momencie. Po nim dokładnie wiem co i jak ćwiczyć, zebrałam mnóstwo rad na wszystkie problemy, dowiedziałam się tego co chciałam i cieszę się, że o niczym nie zapomniałam. Pora na spisanie kwietniowego planu i zabranie się do pracy. Emet miał dwa dni odpoczynku, jesteśmy już po pierwszych ćwiczeniach. Skupienie na seminarium nie było chwilowym olśnieniem, jest naprawdę dobrze ❤.
Na seminarium poznałam też nowe metody, jak się okazuje obi można ćwiczyć na różne sposoby. Metodyka Kamili jest prosta, dlatego do mnie przemówiła i postanowiłam iść tym tropem tym bardziej, że na co dzień mamy wystarczająco skomplikowanych rzeczy do przepracowania. Zobaczymy, co lepiej się sprawdzi, na pewno za jakiś czas ocenię jak to wpłynęło na nas.
Kamila do każdego podchodzi bardzo indywidualnie, widać że zależy jej na przekazaniu całej wiedzy, co wcale nie jest takie oczywiste u każdego prowadzącego. Zwraca też uwagę na samopoczucie psa, nie ma robienia nic na siłę. Bardzo podoba mi się jej podejście, pełne zrozumienia dla psów i ludzi też oczywiście.
Po tym weekendzie jestem bardzo zmotywowana do pracy, nawet nie samą wiedzą jaką otrzymałam, ale zaangażowaniem Emeta. Mój nieznośny Cielaczek kiedy już przełączy się na tryb pracy, naprawdę kocha to robić. W takim momencie każde problemy dziejące się poza ćwiczeniami, stają się mało istotne.
A wszystkim zastanawiającym się nad seminarium z Kamilą powiem- nie ma co się zastanawiać. Po prostu. Już sama planuję kolejne, jeśli tylko znajdziemy odpowiednie miejsce w drugiej połowie roku. Obecnie nie mam takiej potrzeby, wystarczająco pracy przed nami :D.
Jeśli chcecie, wrzucę kwietniowy plan treningów na bloga. A tymczasem pora kończyć ten wpis, ciekawe czy są jakieś ograniczenia co do ilości znaków, ale chyba nie bo już bym dawno je przekroczyła ;).

Komentarze

  1. Musieliście bawić się świetnie.:)
    Szkoda, że Bydgoszcz to jakieś dwie godziny od nas, ale gdybyś miała w planach organizację jakiegoś semi na wakacje to myślę, że przybędziemy i my.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabawa i nauka, świetne :D Co prawda ta "klatka" średnio mi się podoba :D. Cielak cudowny, ten wzrok.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja miałam okazję poznać Kamilę osobiście - jest super fajną pozytywną osobką :)
    Ja jednak chyba nigdy bym się na żadne semi z Obi nie wybrała bo to jednak nie nasz sport :D

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas też jest pełen wokal, kiedy tylko chcę odejść od Kaprysa.. Jeżeli Kamila jest taka, jak napisałaś, to zdecydowanie mi zaimponowała. Najbardziej, spodobało mi się to, że ona zwraca uwagę na samopoczucie psa. Są takie osoby, które chcą "coś" przekazać jak najszybciej, i żeby ten pies już zszedł, a tu takie fajne podejście. Super!

    OdpowiedzUsuń
  5. Strzelam, że cudownie się bawiliście. Na pewno była to świetna okazja do wspólnych ćwiczeń w rozproszenach i poznania tej innej strony Emeta :). Gdybyś zorganizowała seminarium obedience w Bydgoszczy, to zrobiłabym wszystko, by znaleźć się tam jako obserwator. Niestety nie udało się pójść na seminarium z Kamilą, pewnie na seminarium zorganizowane przez Ciebie też bym nie była :(.
    Emocje to trudna rzecz. I to w sumie normalne, ale na pewno kiedyś Emet jeszcze bardziej będzie sam proponował kontak nie zwracając uwagi na Psy.
    Jasne, ja bym z chęcią poczytała! Uwielbiam czytać czyjeś plany treningowe, a szczególnie Twoje :D.
    Króciutki komentarz, bo już wyobrażam sobie, jakbym miała szczególnie opisywać każdą rzecz, komentarz miałby wtedy chyba kilometr :P. A Wam życzymy jeszcze więcej takich udanych seminarii i żebyś zorganizowała jakieś seminarium bliżej nas :D.
    Pozdrawiamy ♥♥,
    psi-temat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda że nie udało nam się wybrać na semi, no ale cóż. Co do klatki kennel mamy bardzo podobny problem. W domu klatka to najlepsze miejsce do wypoczynku, jednak gdy na seminarium pies musi w niej czekać na swoją kolej, jest istna makabra! Może jak zorganizujesz jakieś następne semi w Bydgoszczy to uda nam się wybrać!

    Pozdrawiamy
    Julia&Luna

    OdpowiedzUsuń
  7. Oraju ja też jestem z Bydgoszczy i od roku biadolę że nie ma seminarium żadnego sensownego dla mnie ! Chyba się wścieknę, że przepuściłam taki temat ! Agrrrr... :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, szkoda. Ale to dopiero początek, na pewno będą pojawiać się informacje odnośnie każdego semi w okolicy w tej grupie :)
    https://www.facebook.com/groups/1692748407663756/

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny pomysł na semi i tak blisko, szkoda, że u nas tak daleko ;( bo najbliższe są w Zabrzu z Patrycją Kowalczyk.

    OdpowiedzUsuń
  10. Swoją drogą, strasznie lubię seminaria obi, na którym jest taki duży przekrój ras (i ich braku ;)) wśród uczestniczących psów.

    OdpowiedzUsuń
  11. Z wokalem również mamy problem.. wystarczy, że się psinę zostawi samą na ogrodzie i już można słuchać koncertów jakich jeszcze nie było..
    Powiem szczerze, że bardzo mnie zmotywowałaś tym wpisem. Ostatnio jest u nas krucho z współpracą, bo większość czasu poświęcam szkole i maturze, a pies leniuchuje, więc traci motywację. Poza spacerami i chwilą zabawy ostatnio nie robiliśmy nic. Jednak czytając tą notkę aż zachciało mi się wyjść z domu i pracować z psem w rozproszeniach, żeby chociaż przepracować najprostsze komendy ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. no no super, że wybraliście się na semi i udało Wam się je z organizować :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Super wam idzie, zazdroszczę możliwości seminarium :) A Emet ma w sobie to coś, po prostu duży, smukły pies o gładkiej, błyszczącej czarnej sierści robi wrażenie - w dodatku wyszkolony ;) Tylko pozazdrościć! Pewnie się za Wami oglądają na spacerach ;p

    OdpowiedzUsuń
  14. Całe szczęście w moim mieście ruszyły seminaria :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny blog! Zapraszam do mnie :)
    aniahania-rats.blogspot.com
    Dopiero zaczynam i jest trudno.
    Blog jest akurat o szczurach ale myślę ze będzie sie miło czytać :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz