Sesja, smog i pies na dwóch łapach

Mamy luty, już prawie połowę. Jak to się stało, od początku roku znaczną (naprawdę znaczną) część czasu Emet spędził w łóżku? A no tak…
(Nie, smog nie jest główną przyczyną, na głowę nie upadłam chociaż powiem Wam, że ograniczam chodzenie po mieście po minimum, naczytałam się o tym paskudztwie wystarczająco, a mieszkamy obok ulicy z największym stężeniem ktowieczego w mieście).
2013-09-07 14.18.24
First- sesja.
Właściwie od początku roku zaczęła się nauka. Ładnie tak rozleniwić studentów brakiem kolokwiów i nagle pod koniec semestru zorientować się że ocen to my żadnych nie mamy? No to cudnie, bo leciało koło za kołem a każde z materiału z tych kilku leniwych miesięcy. Jak już udało się uzbierać te piątki w indeksie (całkiem sporo nie powiem), przyszedł potwór zwany sesją. Łącznie to nie za dużo- 2 egzaminy i jedno co nie nazywało się egzaminem a też nim było. Ale panika studenta ta sama. Panika, czyli siedzenie na fb i szukanie jakiegokolwiek zajęcia, które skutecznie odciągnie od nauki. W tym opanowałam poziom mistrzowski. Stopień mojej nauki był taki, że przed ostatnim egzaminem nawet nie zajrzałam do notatek. Ale 4,5 moje, i to z zoofizjoterapii ;3.
DSC_0191
Second- to już znacie..
Wybaczcie, już przechodzę do Cielaka. Pomyślicie, że tłumaczę się z tego, dlaczego to nas tu nie było i dlaczego tak mało Emet ma spacerów (a to akurat łatwo ocenić po mojej aktywności a raczej jej braku na snapie i innych cudach natury). Nie, nie. Emet ma inne wytłumaczenie, nie powiem że równie wiarygodne- bo kto by mu jeszcze uwierzył? Wierzycie czy nie- łapy. Nieszczęsne łapy. Śnią mi się po nocach, jemu pewnie też. I to nie tak, że nic się nie zmienia. Było dobrze. A dobrze u nas oznacza naprawdę stabilną sytuację. Był powrót do barfa (maj), była piękna sylwetka i kondycja. Po wakacjach (w sumie wcześniej też, ale radziej) bum- nie zliczę czy to 20 czy 30 razy opuszki totalnie zwisały albo skórę pokrywała cienka błonka. Cieszyłam się, że opanowaliśmy alergię pokarmową. Miało być tak pięknie (a wyszło jak zawsze). Emeciątko gryzie tylko tylne łapki, poza tym bardzo wyciera oczy i pyszczek. Przez to stracił większość wąsów, ma miałe obwódki oczu no i sierść która odrasta jest powoli siwa- myślę że to przez ciągłe wycieranie, nie tylko wiek.
DSC_0283
u weterynarza
Wczoraj, czyli w sobotę 11.02 odebrałam wyniki badań krwi z piątkowej wizyty u weterynarza. No muszę, po prostu muszę wspomnieć- Emet był taaki cudowny. Warczące, nie warczące psy, warczący, nie warczący ludzie- wszystko ignorowane z merdającym ciągle ogonkiem. U weterynarza pobieranie krwi- siedział nieruchomo jak na wychowanego (haha) pieska przystało. Dostał miano najdzielniejszego pacjenta na świecie. Dobra no, na wagę nie chciał wejść, wstydził się chłopak. Ale chyba nie wie, że po wyjściu z gabinetu stanął tam całkiem przypadkiem- całe 42,5 kg do tulenia.
A jak wyniki? Ano nie do końca dobrze. To znaczy może nie będę się nad nimi rozwodzić, bo musiałam trochę przeszukać internet żeby wyczytać to i owo. Trzeba się wybrać kolejny raz…dzisiaj już go nie męczyłam. Próbując odnieść je do barfa- za dużo kości, choć procentowo zawartość wydawała się ok. Dlatego tak ważne jest kontrolowanie wszystkiego…póki co tyle na ten temat.
Generalnie moja decyzja, może nie za mądra (możecie zabijać lub zrozumieć), jest taka że wracamy do suchej karmy. Gdyby wyniki były super, może bym myślała co zrobić z łapami dalej. Ale wiem z czym wiąże się dalsze kombinowanie i polepszanie sytuacji żywieniowej- nie na nasze możliwości (i nie mówię tu tylko o finansowych). Brnąc dalej tą ścieżką zrobię mu tylko krzywdę i dobrze o tym wiem. Trzeba zareagować teraz. Poza tym w tym momencie pies kompletnie się sypie, nie chodzi na spacery bo nie jest w stanie stać na łapach. Wybrałam bezzbożową Farminę, a na poszukiwaniach spędziłam calutki dzień. Na razie bardzo powoli, jeszcze nawet nie zamówiłam całego worka- cała ta zmiana pH, do tego ryzyko skrętu przez zmianę pożywienia no i w końcu sprawy żołądkowe. Piszę ten post trochę z bólem serca, ale na ten moment to wszystko co mogę zrobić…Żadnych zbóż, glutenu, odstawienie kurczaka i zobaczymy co się wydarzy.

A treningowo, ach kocham kocham! Może to niedobór ćwiczeń, może starość (no dojrzałość w sensie)- fakt jest taki, że uwielbiam z nim pracować. Jeśli tylko możemy wyjść (w sensie Emet może o własnych łapach) to ćwiczymy różne drobiazgi. W domu też- patyczki na przykład. Uczymy się też prześwietnej sztuczki- to znaczy unoszenia tyłka z waruj do ukłonu. Nie wiem dlaczego tak mnie to bawi :D. Poza tym strasznie żal mi tego Cielaczka, wiecie...ciągłe przynoszenie piłki, zwracanie na siebie uwagi…dokładnie wiem co chce mi powiedzieć, a ja nie mogę mu pomóc. Kocha pracować to moje stworzonko. Jak chcecie zobaczyć, na fanpage wstawiłam krótki szalony filmik.

Z takich rzeczy organizacyjnych i mniej. Tigra ma się w porządku, jest kochanym kotkiem którego czasami mam ochotę udusić. Czy Wasze koty też nie rozumieją, że w nocy się śpi?
Rzecz jasna dopóki zdrowie Emeta nie wróci do normy, mogę w myślach zabierać go na zawody, grupowe spacery czy bieganie. Ale spokojnie, już dawno opuściły mnie ambicje z tym związane, teraz nałogowo oglądam psie łapki, fajne zajęcie co nie?
Wiem, że niektórzy z Was są ciekawi mojej pracy inżynierskiej o czym już wspominałam- czekam na zatwierdzenie tematu i wtedy zacznę działać, również prosząc Was o kilka opinii, bo jak wiecie temat będzie dotyczyć psich sportowców J. W marcu (4-5) wybieram się też na seminarium do Poznania odnośnie psich sportowców na emeryturze, może z kimś się zobaczę?
New Image
Pozostaje mi ładnie się pożegnać, podziękować za bycie i 100 tysięcy wyświetleń które wybiły w Sylwestra! Są w życiu różne priorytety, moim ostatnio jest zdrowie psa, stąd ograniczona aktywność na blogu, ale zobaczycie że z tego wyjdziemy! Nie ma innej możliwości! Teraz będę dawać znać na bieżąco, pojawiło się kilka spraw które chcę przekazać i jeden nowy projekt, stąd zostajemy już i będziemy informować na bieżąco. Jeszcze raz dziękuję za troskę <3. Do zobaaczenia za kilka dni.

Komentarze

  1. O matko biedne Emenciątko, jak nie jedno to drugie, sypie ci się ten chłopak oj sypie, a tak smutno bo jest takim genialnym psem. Szczerze mówiąc będąc w podobnej sytuacji również zrezygnowałabym z BARFa, bo pewnie wszystkie wyniki Łaciatego trzeba by skonfigurować z tym co mu wsadzić do miski, a co lepiej na razie odstawić, przy suchej karmie bądź co bądź jesteście bardziej bezpieczni.
    Trzymam kciuki za twojego dzielnego pacjenta i mam nadzieję, że szybko wyjdziecie z tego paskudzctwa!

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedaczek :/ Niech łapki szybko się goją, zdrówka dla niego! :)
    Pozdrawiamy M&B

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas też jest smog i rzadziej chodziliśmy na spacery, głównie przez to, że mi się ciężko oddycha, ale Daisy pewnie też.
    Nie wiem co mogę napisać o tym wszystkim, oby było lepiej. Trzymam za Was kciuki :). Fajnie, że jeśli chodzi o treningi, jesteś zadowolona!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że stan łap Emeta wróci do normy - oby! Powiem szczerze... ostatnio też mamy dość spore problemy żywieniowe. Kiedyś też były, myślałam że problemem był kurczak, ale po jego odstawieniu nic się nie zmieniało, więc kurczak powrócił... Z wyników nic nie wykazywało, za kilka dni zrobię kolejne (może coś teraz będzie, ale oby nie!), ale mój pies nagminnie ma łupież i się drapie... Ale weterynarze twierdzą, że nic jej nie jest, że sierść piękna i zdrowa, a kluska dobrze odżywiona. Co chwilę tylko wertuję i zmieniam karmy - raz na taką bez kurczaka, raz na taką bez zbóż, i jeszcze inne, ale bez rezultatów. Zmieniałam też szampony i preparaty higieniczne - też nic.

    Życzę Wam więcej spacerków! I treningów... no i łap - zdrowych fajnych łap, z opuszkami totalnie w całości :D <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasem przerwa podobno jest bardzo wskazana nawet :D Życzę zdrowia dla niego ! Niech się trzyma i zobaczycie jeszcze wszystko będzie idealnie piękne ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dużo zdrówka dla Emeta.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz