(Nie)być psiarą

Co to znaczy być psiarą? Jaki jest tego wyznacznik? Czy czuję się psiarą? A może odeszłam od tego pojęcia i całego ,,psiego światka’’? Czego mi brakuje a może mam czegoś dość? Wokół tych pytań będzie krążył dzisiejszy post, jednak bez konkretnych odpowiedzi. Czas na ważne i osobiste przemyślenia.
Obudziłam się pewnego dnia wieczorem. Po wielu godzinach leżenia z psem i zajmowania się jedynie codziennymi obowiązkami. Świat jakby zatrzymał się na moment. To było zwykłe porządkowanie folderów na laptopie. Folderów zawierających zdjęcia psa. Jego, nasze wspólne, ze spacerów z innymi czworonogami, z dalekich wyjazdów, wakacji…wszystko zatrzymane na tysiącach migawek. I to wszystko zdawało się tak odległe. Zaczęłam wspominać konkretne wydarzenia, dokładnie je analizować. Dlaczego każde z tych dat klasyfikuje się do przeszłości? Dlaczego nie ma nowych folderów, nie ma nowych wydarzeń i właściwie to nawet brak grupowych spacerów które tak radośnie wypełniały naszą codzienność? 
W przeciągu ostatnich dwóch lat coś się zmieniło. Moje podejście, postrzeganie psiego świata jako tego, w którym fajnie jest uczestniczyć w 100%, zaczęło ewoluować. Zaczęłam więcej uwagi skupiać na sobie i swoich potrzebach a także potrzebach innych osób. Angażowałam się w coraz to nowe rzeczy, które wypełniały tak samo moją codzienność. Wypełniały ją jednak czasowo, bo w środku czułam pustkę.
Obudziłam się, ale nie fizycznie. W mojej świadomości zaczęły krążyć poza wspomnieniami swego rodzaju wyrzuty sumienia. Dlaczego z tego zrezygnowałam? Dlaczego mam zupełnie inny obraz siebie i psa- choć nadal spełniający się, to nie tak beztroski. Zadałam sobie pytanie, co właściwie chcę osiągnąć, w którym kierunku idę w tym psim świecie? Świecie, który świadomie wybrałam a od którego (nie)świadomie zaczęłam się oddalać. Zaczęło mi zwyczajnie tego brakować. Może potrzebowałam takiego pstryczka, takiego przebudzenia aby zdać sobie z tego sprawę. 
Pomyślałam, że to nie jest stracony czas. Stracony byłby teraz, gdzie widząc braki w moim spełnianiu się jako psiary, nadal nie robiłabym nic w tym kierunku. Dotarło to do mnie w takim stopniu, że zaczęłam zabierać codziennie psa do lasu. Oczywista sprawa, co? A jak budująca te wartości na nowo…Zapisałam się na zawody z psem. Zaczęliśmy uczęszczać na zorganizowane biegowe treningi. Wróciłam do przeglądania i szczerego czytania wpisów na innych blogach. W moim bujo pojawiła się strona podsumowująca miesięczne aktywności z psem. 
Radość, szczerość i życie chwilą- to pokazały mi te zdjęcia. Wartości, których mam wrażenie w moim osobistym życiu nie jestem na ten moment zastąpić czymś innym. Czy chciałam to zrobić? Nie. Za bardzo szukałam zmian, może nawet czułam jakąś presję znajomych/rodziny/środowiska- słysząc ,,weź się za siebie, tylko o psie myślisz, wszystko jest podporządkowane pod niego’’ ktoś w końcu może pęknąć. Chociaż wydawało się, że inni mają na mnie znikomy wpływ. Można nieświadomie sprowadzać swoje życie na inne tory. Złe tory, bo tylko te własne, przez nikogo niezmienione- będą dawać szczęście. Wiesz o tym? Czy nadal dajesz kierować swoim życiem przez inne osoby?
Odetchnęłam z ulgą. Uświadomiłam sobie, że cały ten świat na nas czeka. Nic nie uciekło. Las nadal w tym samym miejscu, psów nawet więcej i samych wydarzeń też. Zrozumiałam, że wcale nie potrzebuję spełniać swoich w potrzeb w takim stopniu- że moje potrzeby wiążą się z psem i nikt ani nic nie powie mi, że mam przestać myśleć o psie. Dziękuję, ale teraz już wiem. Wiem, czego chcę- a chcę być psiarą. Wiecie, nie taką którą byłabym w opiniach innych. Psiarą, ale w moim odczuciu. Dla mnie oznacza to widok radości na psim pyszczku- taką widzę tylko na długich spacerach lub spotkaniach z innymi psami. I moją radość- podróżując, poznając nowe tereny spacerowe i rozmawiając z ludźmi na wspólne, psie tematy. To trudne kiedy o tym zapominamy…i żyjemy nieswoją rzeczywistością. 

Komentarze

  1. Bardzo dobry wpis! Fajnie, że przeanalizowałaś swoje życie i doszłaś do tego, co daje Ci szczęście. Tak trzymaj! :D W moim życiu też była pewnego rodzaju pustka przez dłuższy czas, właśnie brakowało mi takiego realizowania się jako "psiara".

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy wpis, sama ostatnio dużo myślę o swojej pasji. Również zeszła w pewnym sensie na drugi plan wobec tzw. "codziennego życia" i zajęcia się samą sobą. Mnie w pewnym sensie wyszło to, co prawda, na dobre, ale kiedy przypominam sobie, jak bardzo 'chciało się żyć', kiedy byłam zapaloną psiarą, zaczynam tęsknić za tym etapem. Zgodzę się więc, że powrót do dawnych aktywności związanych z psem daje szczęście - odczułam to, kiedy pewnego pięknego dnia wybrałam się z Jimem na baaaardzo długi spacer (takie wypady zniknęły na pewien czas z naszego życia), zapominając na chwilę o sobie, innych ludziach, uczelni, pracy. Warto było ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz