W niedzielę po jednym ze spacerów nie miałam ochoty widzieć Emeta na oczy. Wiem, że w domu już dawno zapomniał o tym zdarzeniu, ale i tak lepiej że trzymał się ode mnie z daleka ;). Chodziło o wyrywanie się na smyczy z warczeniem do ciemnego, dużego owczarka. Za dwa tygodnie (według planu) jedziemy na konsultację do trenera, który z takimi przypadkami ma do czynienia. Podejrzewam, że bez konkretnych metod się nie obejdzie- nawet nie wiem czy będę pisać tu szczegółową relację. Najpierw zobaczę co i jak ale wiem, że to nie żarty. Zdarzyło się to drugi raz, ale za bardzo znam swojego psa, żeby na tym miało się skończyć. Niestety ale na agresji się nie znam, nawet nigdy się w to nie zgłębiałam. Z małymi psami radzimy sobie bardzo fajnie, karma już jest od nich lepsza.
A jeszcze nie tak dawno nie wiedział, jak można w ogóle warknąć do psa, a co dopiero chcieć go zaatakować.
Wczoraj też zdałam sobie sprawę, że mam ogromną cierpliwość a Emet widocznie chce dawać mi kolejne wyzwania. Kiedyś bym nie sądziła że tak długo wytrzymam i się nie poddam. Póki co.
Wracając do niedzieli, pomyślałam że albo będę dalej się na niego wkurzać i przesiedzimy cały kolejny dzień w domu, albo wybierzemy się na planowany poniedziałkowy grupowy spacer- może wcale nie będzie tak źle. Nawet jak już trochę się pozbierałam napisałam na grupie, że fajnie gdyby pojawił się duży, czarny pies.
Pies się nie pojawił, za to były dwa duże samce- labrador i kundelek, dwa biszkopty. Kundelek był niewidomy, powarkiwał na psy kiedy się do niego zbliżały. Labrador wesolutki i grzecznie pilnujący się w lesie. Także z grupowego spaceru zostaliśmy w 3 osoby i 3 psy. Skoro już zmieniliśmy trasę na leśną, po dojściu do ścieżki puściłam Emeta luzem. Najpierw zrobił kilka sporych okrążeń, zwykle mało go widziałam ale po chwili przybiegał. Na początku zero reakcji, z czasem jak już się bardziej zmęczył, przychodził do mnie ale jeszcze nie chciał smakołyków. Kalyna, dziękuję za to, że jakiś czas temu wspomniałaś mi o zabawce w nagrodę. Dzisiaj dzięki pokazaniu piłki, przypomniałam Emetowi że też tu jestem. Bardzo fajnie przychodził, kiedy pokazywałam mu zabawkę. Rzucić nie mogłam, bo uciekłby z nią do lasu, ale w końcu coś zainteresowało go o wiele bardziej niż jedzenie. Dopóki nic innego nie działa, będę starał się nagradzać go w ten sposób. Jest już za późno na to, żeby nakierować go zabawką na mnie, ale kiedy już porządnie się wyszaleje- jest coś, dzięki czemu przyjdzie na zawołanie. Na razie to będzie lepsza opcja niż jedzenie, które jest dla niego bardziej przymusem niż nagrodą. Co nie zmienia faktu, że na dłuższą metę i tak musimy sobie z tym poradzić, bo gdy nie będzie miał ochoty na zabawę, nadal będzie w stanie za kimś uciec.
Spacerowaliśmy dalej, w końcu postanowił pobawić się z labkiem, więc trochę poganiali wokół drzew. Po jakimś czasie Emet zaczął go dominować (wiedziałam,że taka będzie kolej rzeczy), więc trafił na chwilę na smycz. Puściłam go zaraz, po chwili kolejna próba powarkiwania, smycz. Za trzecim razem był już grzeczny (i zmęczony), więc nie sprawiał żadnych problemów.
Jestem z niego zadowolona i porównując do wczorajszego dnia, wcale nie mam ochoty znów go udusić. Fakt, biegał po lesie daleko i jak chciał, ale nie trwało to długo, jak zawsze wracał. Na początku drogi musiałam założyć mu kantarek, ale później bez problemu szedł na szelkach kiedy musiał być na smyczy. Miał wokół siebie dwa duże samce, więc jego niechęć jest skierowana jedynie do dużych czarnych psów. Wiecie, co bym zrobiła gdybym mogła? Zaadoptowałabym dużego owczarka. Chyba, że ktoś chce pożyczyć? ;)
Droga powrotna idealna. Zero paniki w autobusie, zupełnie przełączył się na tryb pracy. Zaczął chodzić na kontakcie, dostawiał się do nogi. Ale to po jakim czasie? Czy naprawdę musi mijać 7 godzin i 15 km drogi, żebym miała psa aniołka? Błagam...
Na koniec sklejone filmiki z dzisiejszych szaleństw i zabaw ze Scottim.
Te dwa filmiki są takie same- dajcie znać, czy pierwszy też działa.
Jestem załamana powrotem na uczelnię w środę, ale jakoś trzyma mnie myśl, że w niedzielę mamy pojawić się z Emetem na obikowym treningu z Asią Hewelt. jeśli wszystko zostanie tak jak w planach.
A jeszcze nie tak dawno nie wiedział, jak można w ogóle warknąć do psa, a co dopiero chcieć go zaatakować.
Wczoraj też zdałam sobie sprawę, że mam ogromną cierpliwość a Emet widocznie chce dawać mi kolejne wyzwania. Kiedyś bym nie sądziła że tak długo wytrzymam i się nie poddam. Póki co.
Wracając do niedzieli, pomyślałam że albo będę dalej się na niego wkurzać i przesiedzimy cały kolejny dzień w domu, albo wybierzemy się na planowany poniedziałkowy grupowy spacer- może wcale nie będzie tak źle. Nawet jak już trochę się pozbierałam napisałam na grupie, że fajnie gdyby pojawił się duży, czarny pies.
Pies się nie pojawił, za to były dwa duże samce- labrador i kundelek, dwa biszkopty. Kundelek był niewidomy, powarkiwał na psy kiedy się do niego zbliżały. Labrador wesolutki i grzecznie pilnujący się w lesie. Także z grupowego spaceru zostaliśmy w 3 osoby i 3 psy. Skoro już zmieniliśmy trasę na leśną, po dojściu do ścieżki puściłam Emeta luzem. Najpierw zrobił kilka sporych okrążeń, zwykle mało go widziałam ale po chwili przybiegał. Na początku zero reakcji, z czasem jak już się bardziej zmęczył, przychodził do mnie ale jeszcze nie chciał smakołyków. Kalyna, dziękuję za to, że jakiś czas temu wspomniałaś mi o zabawce w nagrodę. Dzisiaj dzięki pokazaniu piłki, przypomniałam Emetowi że też tu jestem. Bardzo fajnie przychodził, kiedy pokazywałam mu zabawkę. Rzucić nie mogłam, bo uciekłby z nią do lasu, ale w końcu coś zainteresowało go o wiele bardziej niż jedzenie. Dopóki nic innego nie działa, będę starał się nagradzać go w ten sposób. Jest już za późno na to, żeby nakierować go zabawką na mnie, ale kiedy już porządnie się wyszaleje- jest coś, dzięki czemu przyjdzie na zawołanie. Na razie to będzie lepsza opcja niż jedzenie, które jest dla niego bardziej przymusem niż nagrodą. Co nie zmienia faktu, że na dłuższą metę i tak musimy sobie z tym poradzić, bo gdy nie będzie miał ochoty na zabawę, nadal będzie w stanie za kimś uciec.
Spacerowaliśmy dalej, w końcu postanowił pobawić się z labkiem, więc trochę poganiali wokół drzew. Po jakimś czasie Emet zaczął go dominować (wiedziałam,że taka będzie kolej rzeczy), więc trafił na chwilę na smycz. Puściłam go zaraz, po chwili kolejna próba powarkiwania, smycz. Za trzecim razem był już grzeczny (i zmęczony), więc nie sprawiał żadnych problemów.
Jestem z niego zadowolona i porównując do wczorajszego dnia, wcale nie mam ochoty znów go udusić. Fakt, biegał po lesie daleko i jak chciał, ale nie trwało to długo, jak zawsze wracał. Na początku drogi musiałam założyć mu kantarek, ale później bez problemu szedł na szelkach kiedy musiał być na smyczy. Miał wokół siebie dwa duże samce, więc jego niechęć jest skierowana jedynie do dużych czarnych psów. Wiecie, co bym zrobiła gdybym mogła? Zaadoptowałabym dużego owczarka. Chyba, że ktoś chce pożyczyć? ;)
Droga powrotna idealna. Zero paniki w autobusie, zupełnie przełączył się na tryb pracy. Zaczął chodzić na kontakcie, dostawiał się do nogi. Ale to po jakim czasie? Czy naprawdę musi mijać 7 godzin i 15 km drogi, żebym miała psa aniołka? Błagam...
Na koniec sklejone filmiki z dzisiejszych szaleństw i zabaw ze Scottim.
Te dwa filmiki są takie same- dajcie znać, czy pierwszy też działa.
Jestem załamana powrotem na uczelnię w środę, ale jakoś trzyma mnie myśl, że w niedzielę mamy pojawić się z Emetem na obikowym treningu z Asią Hewelt. jeśli wszystko zostanie tak jak w planach.
ŚWIETNE FILMIKI :D
OdpowiedzUsuńNie ma się co załamywać, najlepsze są właśnie takie spacer na przełamanie złej passy!
OdpowiedzUsuńJeśli już przywołujesz go na zabawkę, może lepszy będzie jakiś szarpak albo futerko z piszczałkami? W ramach nagrody poszarpiesz się z czarnym i nie będzie zagrożenia, że zwieje Ci z zabawką ;)
Tak, tak. Następnym razem zabiorę coś lepszego. Dzisiaj była nieświadoma próba, a jednak skuteczna.
UsuńAwww, czyli u Was jak w prawdziwym związku... nie tylko tym partnerskim :D
OdpowiedzUsuńMy mamy podobne miejsca na spacery ;) Emeciak jest śliczny ;)
OdpowiedzUsuńMój biszkopt na całe szczęścia jest psem całkowicie łagodnym w stosunku do innych zwierząt jak i ludzi. Nigdy na nikogo nie zawarczał, a żeby ugryzł to nie ma mowy. Odnosząc się do psów nigdy się z nimi nie gryzł, gdy zostaje zaatakowany na jego mordce widnieje mina biedaczyska, który chcę z siebie wydusić "mamo weź mnie, najlepiej na rączki". Niekiedy niestety wraz ze swoim psem przechodzimy przez ciężki okres, są i dni gdzie puszczają nam nerwy i jako właściciele chwiliwo nie mamy chęci na dalszą pracę.. ale grunt to się nie poddać i dążyć do celu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Ola i Baddy!
Fajnie, że byliście na takim grupowym spacerze i że Emet dobrze się zachowywał :). Ja też bardzo boję się powrotu do szkoły, ech.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Evily&Daisy
Super, że moja rada poskutkowała. Cieszę się. A jeszcze lepiej, abyś uciekała w drugą stronę jak nie chce przyjść. I właśnie przeciąganko.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i jestem ciekawa rad.
Dzisiaj mało brakowało, a Harry zagryzłby się z dwa razy większym od niego wolnobiegającym wiejskim kundlem. Podszedł do nas, zaczął warczeć, a potem rzucił się na mnie i Harry'ego, Harruś oczywiście zaatakował go, ja zaczęłam krzyczeć, bo psy się gryzły, aż tu nagle jakiś gościu na drogę wychodzi i woła tego swojego psa na podwórko. No myślałam, że oszaleję, takiego 'milutkiego' pieska wypuszczać na drogę, no skandal.
OdpowiedzUsuńFajne filmiki, a grupowego spaceru tak Wam zazdroszczę, że nie masz pojęcia :)
Pozdrawiamy.
też idę w środę na uczelnię -.-
OdpowiedzUsuńja zauważyłam, że psy chyba wiedzą podśwaidomie, że coś zawaliły i po porządnej akcji nieposluszeństwa robi się lepiej. Nie wiem czy faktycznie są zdolne to tak dlugich i głębokich przemyśleń ale ta teoria się sprawdza u mnie i większości moich znajomych :)
Zostaliście przez nas nominowani do Liebster Blog Award ;) http://hathijrt.blogspot.com/2015/01/nominacja-do-liebster-blog-award.html#comments
OdpowiedzUsuńAle wam fajnie, że macie okazję chodzić na takie grupowe spacerki :D Dobrze, że się nie poddałaś ;) Ja swojego Knapika boję się puścić w lesie, ponieważ sama za dobrze go nie znam XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy W&K
Ps. Nominowałam was do LAB.
Powodzenia w walce z agresją wobec psów. Trzymam kciuki i mam nadzieję, że coś jednak napiszesz o waszych postępach w tej kwestii. Myślę, że jest to problem wielu właścicieli psów.
OdpowiedzUsuńOwczarki są fajne:)) ale ja i tak wole ASTy<3 <3 <3
OdpowiedzUsuńZ tą agresją nie ma żartów, szczególnie z tak potężnym psem jak Emet, jednak jakby bardzo chciał to dałby rade zrobić psu poważną krzywde, dobrze że umówicie się na komsultacje z trenerem.
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej zadziwia mnie ile Emet ma w sobie siły i energi. Cudownie bawili się z labkiem w lesie. :)
H&F
Noris nienawidzi Owczarków Niemieckich i psów do nich podobnych. Co prawda nie warczy na nie, ale tak szczeka i się strasznie wyrywa > . < Nie mam pojęcia jak sobie z tym radzić :c Szczeka też na inne psy, ale nie na wszystkie- znasz może jakąś dobrą książkę w której piszą jak skutecznie oduczyć psa takich zachowań ?
OdpowiedzUsuńz-rudzielcem-przez-zycie.blogspot.com
Nigdy nie czytałam książek na ten temat, ale i tak zawsze trzeba dopasować metodę do danego psa. Ja czekam aż odwróci się do mnie i nagradzam, zobaczę co poradzi nam trener, nie chcę za dużo sama kombinować w tym przypadku.
UsuńMam psa który miał problemy z agresją i mogę szczerze powiedzieć, że wszystko da się naprawić, tym bardziej, że Emet jest bardzo mądrym psem a Ty poświęcasz mu dużo czasu. Nie ma co tu gdybać , dobrze, że lecicie od razu do trenera, bo nie wiadomo jakby to się skończyło. Trzymamy za was kciuki! :)
OdpowiedzUsuńNie każdy psiak to ideał, no ale dobrze że już tak się zachowywał :) To już jakiś sukces może i mały ale zawsze coś do przodu ;)
OdpowiedzUsuńTy w środę na uczelnie a my do szkoły... -,- nooo ale co by było na dobre to 3 dni i potem 5 dni nauki i ferie 2 tygodnie nic nie robienia ;D Trochę za wcześnie ale cóż jakoś to będzie :)
Pozdrawiamy ^^
No, to wyobraź sobie, że my mamy takie sytuacje z rzucaniem się na psy codziennie, klika razy podczas jednego spaceru...
OdpowiedzUsuńMusimy się chyba niedługo wybrać na wybieg do Myśla, bo tam już Fuks nie jest takim bohaterem. :)
Też nie jestem zadowolona z wizji, że już jutro do szkoły, a ferie dopiero w lutym... :/
Nominuję Cie do LBA, więcej informacji na moim blogu http://pusia-i-ja.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPowodzenia z tą agresją! W tamtym roku Molly miała 2 razy starcie z innym psem...
OdpowiedzUsuńJa idę w czwartek do szkoły, bo w środę jest święto grecko-katolickie i dyrektorka dała nam jeszcze jeden dzień wolnego :D
Pozdrawiamy!
http://codziennebeagle.blogspot.com
Cóż, mój pies nie jest agresywny w stosunku do innych jeśli tamte nie są uporczywe i nie chcą, np. dominować. Ale no kurcze, jakaś hierarchia w stadzie musi być :P nie możesz zrobić z niego pierdoły :D.
OdpowiedzUsuńAle sytuacja z owczarkiem już fajna nie jest. Czekam na relację ze spotkania z trenerem :)
Dziala pierwszy :)
OdpowiedzUsuńNiezle, ze Emet wykazal agresje w stosunku do tego owczarka i wierze, jakie nerwy mialas ;( Dobrze, ze z biszkoptami sie dogadal ;) Myslisz, ze to branie na smycz pomoglo w pohamowaniu agresji, bo ja zupelnie sie na tym nie znam, a moj piesio rowniez czesto powarkuje na inne zwierzaki?
Emet po jakimś czasie zabawy zaczyna dominować duże psy, agresja to pewnie w tym przypadku nie jest. U niego jest to raczej kwestia emocji, dlatego na smyczy uspokaja się i później już jest ok. Gdyby chciał zrobić psu krzywdę, pewnie by już nie pomogło bo na smyczy dalej by warczał, a puszczony znów wrócił by do tego psa. Na szczęście agresja zdarza się sporadycznie, a takie jego górowanie nad psami da się opanować właśnie na smyczy.
UsuńOla dasz radę! Jesteś konsekwentna i cierpliwa, więc sobie poradzicie również z tym :)
OdpowiedzUsuńBierz też pod uwagę, że nie wszystkie psy są tolerancyjne w stosunku do innych i nie każdy właściciel nad każdym psem potrafi zapanować. Nie wszystkie reakcje Emeta muszą być jego winą. Z psami tak jak z ludźmi, nie wszystkie muszą się kochać na wzajem, ale ważne jest żeby wszystkie się tolerowały ! :)
pzdr
O&N
Dzięki! :) Ja też nie mam od niego wielkich wymagań, ale jeśli zacznie startować na smyczy do każdego większego psa to spacery przestaną być ciekawe, a tym samym oddalimy się od postanowienia większej ilości spacerów z luźnym bieganiem.
UsuńJak Emet nie chce przyjść to poprostu odejdź na drugą stronę i nie męcz sie z wołaniem ;) Moja koleżanka ma jeszcze gorszego psa jeżeli chodzi o wychowanie ;) Więc Emet napewno zareaguje.
OdpowiedzUsuńFajny filmik :D
Mi pierwszy filmik działa.
OdpowiedzUsuńCo do agresji, to wydaje mi się, że każde zwierze ma ją w sobie (w końcu to zwierzę). Może w jakiś sposób, poczuł się zagrożony? Ciężko mi powiedzieć na psach się kompletnie nie znam. Ja jestem miłośniczką kotów, i o nich wiem trochę więcej :)
Powroty na uczelnię bolą najbardziej..a taki fajny był ten okres przed-w trakcie-po-świąteczny :)
OdpowiedzUsuńPodniosę Cię może na duchu: moja Kepi przychodziła na zawołanie jak porządny pies, ale jak ją później coś dopadło..teraz proces nauki zaczęłyśmy od nowa, bo była nie do zniesienia.
Zazdroszczę Ci natomiast psa, który interesuje się zabawką. U nas zachwyt nie trwa dłużej niż 3min.
Pozdrawiamy!
[vizsla-kepi]
A mi się takie ataki zdarzają często:( Polecam ci ksiązki, których zdjęcie wstawiłam w poprzednim poście, właśnie w tematyce agresji.Warte przeczytania.
OdpowiedzUsuńNa szczęście Abi jest pacyfistką i kocha wszystko i wszystkich ;) Pracujcie dalej, bo jak pewnie wiesz Abi kiedyś była małym diabełkiem, a teraz mam psa idealnego. Wszystko jest do przepracowani, ale potrzeba baardzo dużo czasu ;) Dacie radę, trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuń