Zaczęło się wpisem jednej osoby, później kolejne na ten temat : ,,Czy pies,którego wybrałam jest moim wymarzonym?''. Jak wszyscy to wszyscy, dzisiaj kolej na mnie ;).
Moja wypowiedź będzie się różnić od dotychczasowych. Dlatego,że Emet rasowym psem nie jest. Historia jego adopcji została opisana tutaj, dlatego nie będę jej kolejny raz przywoływać.
Wcześniej długo nie myślałam o psie, wiedziałam że z rodzicami nie mam szans. Nie miałam przez to w głowie obrazu swojego wymarzonego psa tak jak na przykład myślę o tym teraz, jakiego psa chciałabym mieć w przyszłości. Emet po prostu się trafił, tak musiało być. Wiedziałam, że będzie duży, że trzeba będzie włożyć w niego dużo pracy. Wszyscy straszyli mnie, że nie będzie łatwo, a pierwsze co mam zrobić to kupić kolczatkę (której w żaden sposób nie zamierzam negować). Czytałam o psach, ale tak naprawdę wiedzy praktycznej nie miałam.
Początki nie były łatwe, Emet sprawdzał mnie z każdej strony na ile może sobie pozwolić. A zwykle mu się udawało. Już drugiego dnia luzem biegał w lesie z psami. Szybko zabrałam się za jego socjalizację (chociaż dość późną w jego wieku), uczenie podstawowych komend i zasad, zabawę i po prostu wspólne spędzanie czasu. Kiedy przeprowadziliśmy się pod las, wychodziliśmy na długie spacery kilka razy dziennie (miał wtedy ok.roku). To był najgorszy czas. Co prawda byłam zachwycona jego przywołaniem w lesie gdy nic innego nie było, ale poza tym...uciekanie z ogrodu do psów przez takie przeszkody że do tej pory ciężko mi uwierzyć,zabieranie wszystkiego co tylko zmieści się w pyszczku,gryzienie,rzucanie się na mnie (nie agresywne). Właściwie to mogłabym wymieniać, wszystko wiązało się z nadmierną ekscytacją nad którą nie bardzo wiedziałam jak pracować. Nie mogłam wtedy pozwolić sobie na szkolenia, dlatego wszystko robiłam na własną rękę.
Być może z innym psem nie byłoby tak trudno. Przecież od początku pracowaliśmy, puszczałam go w lesie z psami a tu nagle nie ma mowy o reakcji na odwołanie od psów/ludzi. O co chodzi?
Wtedy dopiero zaczęła się solidna praca (czyli gdzieś w wakacje zeszłego roku kiedy miał niecałe 2 lata). Emet zaczął się uspokajać, ale i tak myślę,że najważniejszym czynnikiem który zadecydował o tym było jego dorastanie. Bo tak naprawdę nigdy systematycznej pracy nie było.
Z biegiem czasu żałuję, że od początku nie układało się nam najlepiej ale z drugiej strony mając w myślach obraz wściekłego psa a psa, który obecnie może jechać ze mną wszędzie i nie sprawia przy tym większych problemów i tak jestem z nas dumna. W jakimś stopniu podołałam temu wielkiemu wyzwaniu, on zaczął akceptować moje zasady i chyba powoli rozumie, że dobre zachowanie bardziej mu się opłaca. Przede wszystkim jestem wdzięczna za to,że to Emet do mnie trafił. Nie wiem czy jakikolwiek inny pies nauczyłby mnie tak wiele. Zdecydowanie jest moim wymarzonym psem. Psem, z którym wiążę jeszcze wiele. Tak naprawdę nasza przygoda dopiero się zaczyna. Ostatnie kilka miesięcy pokazały, że jest nadzieja.
Jeśli tylko mój Mistrzu wyjdzie z problemów zdrowotnych i zostanie dobrze przebadany, będziemy dalej toczyć się w stronę Obedience,chociaż mam nadzieję że tym razem toczyć się nieco szybciej. W czerwcu zapewne ruszymy się na pierwsze sportowe szkolenia, jednak na początku praca będzie polegała nadal na podstawach, współpracy ze mną przy innych psach co przełoży się na przywołanie (mam nadzieję).
Jeszcze chciałam dodać, że dla mnie cudowne w kundelkach jest to, że są bardziej nieprzewidywalne. Co chwilę odnajduję w nim nowe cechy,codziennnie jest dla mnie inną rasą. To jest najwspanialsze.
Wszystkie zdjęcia pochodzą sprzed roku, cały czas ubolewam nad brakiem lustrzanki i te są jedyne, jakie mamy robione lepszym aparatem. Może ktoś kiedyś zachce obfocić mojego modela jak zaczniemy trochę wyjeżdżać do psiej społeczności :).
***
Mam nadzieję,że post Wam się spodobał a że krótki nie jest to i nadzieję,że ktoś go jednak przeczyta.
Dzisiaj miałam maturę ustną z polskiego, na szczęście to już za mną i teraz już tylko z górki.
Wczoraj otrzymałam najlepsze pocieszenie przed stresującym dniem, a mianowicie prezenty z wyróżnienia w rozdaniu na blogu http://czerwonafilizanka.blogspot.com/. Autorce bardzo dziękuję i zapraszam na tego bloga, dla mnie inny niż wszystkie i ciekawy, i wcale nie jest to taki nie psi blog. Jak zajrzycie to się przekonacie :).
A oto moje prezenty, po części Emeta też! :)
czajnik bezprzewodowy Ricco, lizaczki :) |
a w środku ku zdziwniu- żel pod prysznic o obłędnym zapachu i żwacze dla Emetka |
Trzymajcie się! Teraz posty będą pojawiać się systematycznie, jeśli tylko będzie o czym pisać. Na razie nadal leżymy całe dnie, ale już zaczynam powoli się martwić.
Papa!
Cieszę się że wszystko dotarło jak należy! Super, że wszystko się podoba:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Bardzo fajny post jak będę miałą wolny czas to może coś podobnego napiszę?:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy Hania&Fiona
:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie posty. :) Gratuluję, że Emet wyrósł na takiego super-psiaka! Będziecie kiedyś w okolicach Kielc - to napiszcie, może jakiś wspólny spacerek? :D
OdpowiedzUsuńPiękny post. To ludziom się wydaje, że pies to jest otwórca głównej roli w filmie pt. Lessie, wróć. Żeby coś zyskać, trzeba na początku dużo zaiwestować czasu, nauki. I pomimo, że mam rasowego psa to z doświadczenia wiem, że nie zawsze jest łatwo. Pies jest psem niezależnie od tego czy ma rodowód czy też nie. A do "czewonej filiżanki" zaglądam:) Olu, a jak tam matura - pisałaś, że piątek miał być najgorszy?
OdpowiedzUsuńI był najgorszy. Niestety ustny polski był dla mnie bardzo stresujący,ale zdałam na 70% więc może być :).
UsuńNo właśnie, szkoda że tak krótko :)
OdpowiedzUsuńJa też myślałam, żeby o tym napisać, ale nie wiem czy to dobry pomysł...
Super post, fajnie opisany :)
Nie wiedziałam, że mieliście takie problemy... Jestem tu praktycznie od niedawna, a moje zdanie na wasz temat-dobrze zgrani, bez problemów. Tak stwierdziłam wchodząc tu po raz pierwszy :) Wiem, że dziwnie tak oceniać, ale to moje zdanie :)
Pozdrawiamy! :)
Teraz też bym nas określiła jako zgrani :). Trochę nad tym pracowaliśmy,ale najważniejsze że jest coraz lepiej. Poza tym blog tak naprawdę powstał dopiero kiedy Emet zaczął się uspokajać więc nie było ,,relacji na żywo'' :).
UsuńEmet świetnie wyszedł na tych wszystkich zdjęciach ! :D
OdpowiedzUsuńEmet naprawdę jest cudownym psem :D
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia :D
Piękny post. Uwielbiam takie posty, a ja zresztą mniej więcej wiem jak to było namówić rodziców na psa, bo miałam wręcz identycznie, chociaż pies pojawił się i tak bez mojej wiedzy, ale był to najlepszy wybór świata! :D Gratuluję wygranej. :) Śliczne zdjęcia <3 Hahaha musimy się kiedyś chyba spotkać, niestety jakieś kilometry nas dzielą...
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy! :)
Nina&Figa
figusiowyswiat.blogspot.com
W sumie to nie mamy do siebie daleko :P.
UsuńPiękne psisko!!!
OdpowiedzUsuńGratuluję wyróżnienia!!! ;)
Emet jest naprawdę super pieskiem :D
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia
Hah, świetna nagroda :).
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że cieszę się, że natrafiłam na Twój blog. Bardzo dobrze czyta mi się posty kogoś, komu zależy na współpracy z psem. Tutaj nie ma miejsca na teksty: pies się nie słucha, trzeba go z powrotem oddać do schroniska. Coś jest nie tak - nie chcę go już.
Ja z moim psiakiem dużo przeszłam. Mój Leo, Golden Retriever z rodowodem miał czas głupawek, posłuszeństwa, problemów zdrowotnych, nieposłuszeństwa i innych. Ale nie wyobrażam sobie mojej rodziny bez niego :). Podziwiam osoby, które przygarniają psy ze schroniska. Mój maluch ma już 9 lat. Nie wiem co bez niego zrobimy, ale moja mama zapowiedziała, że następny psiak będzie ze schroniska. Wolę na razie o tym nie myśleć, bo chcę (a on musi :D) by był z nami jak najdłużej. Jak się da to i niech to będzie 18 lat! A co do wychowywania. Od małego uczyliśmy Leona komend. Większość zna do dziś i umie świetnie, ale aport mu nie wychodzi :D. Na spacerach przychodzi czasem kiedy chce... Ale jest kochaną kluską, która nigdzie się nie oddala. Nigdy nie był na żadnym szkoleniu. I nie wydaje się przez to mniej szczęśliwy ;).
Ale się rozpisałam. Ale koniec o moim :D.
Zdjęcia są świetne. Mam nadzieję, że Wasza współpraca jak tylko problemy zdrowotne się skończą będzie bardzo owocna :). Czekam na relacje!
Pozdrawiam ;*.
Super, że Emet do Ciebie trafił, znalazł dom, w którym jest akceptowany taki, jaki jest. :) Niestety większość osób uważa, że kolczatka to obroża, która sama wychowa psa i zazwyczaj na kupieniu jej kończy się 'praca' z problemowym czworonogiem. W odpowiednich rękach- jak najbardziej! Ale niestety do niektórych nie dociera, że by osiągnąć coś z psem, trzeba często nawet wielu miesięcy ciężkiej pracy, nic nie zrobi się samo...
OdpowiedzUsuńEmet jest piękny!
Gratuluję postępów :3
OdpowiedzUsuńEmecik jest świetnym psem <3
Kiedyś jak się spotkamy to obfocę Emeta :D
Bardzo fajnie, że adoptowałaś psa. Ja także planuję adopcję gdy już będę mieć swoje własne mieszkanko :)
OdpowiedzUsuńMnie też się to bardzo w kundelkach podoba, że są nieprzewidywalne:)
OdpowiedzUsuńEmet to świetny pies, po prostu do siebie idealnie pasujecie :D
OdpowiedzUsuńJa planuję adopcję.
Pozdrawiamy
Szkoda, że nie mam warunków na psa - moje wielkie marzenie :)
OdpowiedzUsuńkażdy pies dla kogoś jest idealny... a z drugiej strony- czy my dla nich jesteśmy tacy idealni..? ;)
OdpowiedzUsuńWspólna praca bardzo zbliża, a pies :"problemowy" zdecydowanie uczy miłości w stu procentach bezwarunkowej. Wierz mi, wiem, co mówię i Cię rozumiem. I nie mam na myśli mojego obecnego psa - Zaca, ale tego, który mieszka teraz z rodzicami. Naprawdę problematyczna bokserka, równocześnie moja ulubienica. :)
OdpowiedzUsuńPostępy niesamowicie budują i motywuję. Życzę Ci dalszego progresu!
Pozdrawiam