Obiecałam, że będę dawać znać o naszych dalszych postępach.
Jeśli ktoś przegapił poprzednie posty, najpierw pisałam o metodzie ,,spalenia miski'' (klik), a później o tym, jak odniosła się ona do naszych największych problemów (klik).
Na dzisiejszy dzień kolejny sukces. Goście. Emet, jako że miał problem z opanowaniem emocji, kiedy przychodziły do nas do domu nowe osoby, strasznie szalał. Próbował skakać, biegał dookoła, podgryzał, ciągnął za ubrania. Sama byłam w stanie to opanować, ale nie był w stanie zrobić tego nikt z moich domowników. I tak dzisiaj, kiedy nie było mnie w domu, pojawili się goście, a mój pies ani nie skakał, ani nie biegał, nie próbował nawet podgryzać. Wystarczyło jedno słowo ,,Emet'' mojej mamy, smakołyków brak. Pierwsze co usłyszałam : ,,Ola, Emet chyba jest chory, źle się czuje''. Ale spokojnie, wszystko z nim w porządku :).
Po drugie, kolejne próby rozmawiania z ludźmi nawet tymi z psami- i tutaj jak wspominałam w poprzednim poście, skupienie się na mnie bez żadnej komendy. Żadnego wyrywania się i piszczenia.
To chyba nie przypadek?
Co do odwołania od psów i ludzi, kiedy Emet jest luzem- nadal nie mam odwagi, żeby sprawdzić to przy obcych. Jeśli tylko uda mi się umówić z kimś znajomym na spacer, z kimś kto wyjdzie nam na przeciwko, zobaczymy czy tutaj też jest sukces. Właściwie jest to jedyny problem, który nam został. Co prawda tutaj też reakcja powinna być automatyczna, ale mając same złe doświadczenia nadal mam obawy.
AKTUALNOŚCI
Ostatnie weekendy spędzałam na różnych wyjazdach. Dwa tygodnie temu byłam na seminarium z Asią Hewelt (jako obserwator). Właściwie był to zjazd cyklicznych treningów, do których dołączymy na wiosnę. Przez zimę mamy więc czas na 100% dopracowanie skupienia w każdych warunkach.
Kiedy już Emet zrozumiał całą zasadę co do spalenia miski, mogłam wrócić do ćwiczeń. Nagle w chwilę opanował dostawienie z siadem (wcześniej długo męczyliśmy się z trzymaniem jedynie pozycji stojącej przy nodze). Wczoraj zaczęliśmy naukę wchodzenia tylnymi łapkami na przedmioty. Ale są to raczej wyjątki, bo nadal większość jedzenia dostaje podczas spacerów.
W zeszłym tygodniu byłam na wystawie psów u nas w Bydgoszczy, w niedzielę spacerowaliśmy po lesie.
Za to w ten weekend DogOlympics w Sopocie. Ja na pewno będę w sobotę, prawdopodobnie jako pomocnik do obedience. Dajcie mi znać, z kim się zobaczę :). Możliwe, że przyjadę też w niedzielę już z Emetem pooglądać. Ale na razie pewna jest sobota.
To chyba tyle na dzisiaj, napiszę niedługo jeśli będzie o czym a przede wszystkim jeśli już sprawdzę nasze odwołanie od psów.
Trzymajcie się, wszystkiego dobrego! Aa, niedługo małe rozdanie,
Jeśli ktoś przegapił poprzednie posty, najpierw pisałam o metodzie ,,spalenia miski'' (klik), a później o tym, jak odniosła się ona do naszych największych problemów (klik).
Na dzisiejszy dzień kolejny sukces. Goście. Emet, jako że miał problem z opanowaniem emocji, kiedy przychodziły do nas do domu nowe osoby, strasznie szalał. Próbował skakać, biegał dookoła, podgryzał, ciągnął za ubrania. Sama byłam w stanie to opanować, ale nie był w stanie zrobić tego nikt z moich domowników. I tak dzisiaj, kiedy nie było mnie w domu, pojawili się goście, a mój pies ani nie skakał, ani nie biegał, nie próbował nawet podgryzać. Wystarczyło jedno słowo ,,Emet'' mojej mamy, smakołyków brak. Pierwsze co usłyszałam : ,,Ola, Emet chyba jest chory, źle się czuje''. Ale spokojnie, wszystko z nim w porządku :).
Po drugie, kolejne próby rozmawiania z ludźmi nawet tymi z psami- i tutaj jak wspominałam w poprzednim poście, skupienie się na mnie bez żadnej komendy. Żadnego wyrywania się i piszczenia.
To chyba nie przypadek?
Co do odwołania od psów i ludzi, kiedy Emet jest luzem- nadal nie mam odwagi, żeby sprawdzić to przy obcych. Jeśli tylko uda mi się umówić z kimś znajomym na spacer, z kimś kto wyjdzie nam na przeciwko, zobaczymy czy tutaj też jest sukces. Właściwie jest to jedyny problem, który nam został. Co prawda tutaj też reakcja powinna być automatyczna, ale mając same złe doświadczenia nadal mam obawy.
AKTUALNOŚCI
Ostatnie weekendy spędzałam na różnych wyjazdach. Dwa tygodnie temu byłam na seminarium z Asią Hewelt (jako obserwator). Właściwie był to zjazd cyklicznych treningów, do których dołączymy na wiosnę. Przez zimę mamy więc czas na 100% dopracowanie skupienia w każdych warunkach.
Kiedy już Emet zrozumiał całą zasadę co do spalenia miski, mogłam wrócić do ćwiczeń. Nagle w chwilę opanował dostawienie z siadem (wcześniej długo męczyliśmy się z trzymaniem jedynie pozycji stojącej przy nodze). Wczoraj zaczęliśmy naukę wchodzenia tylnymi łapkami na przedmioty. Ale są to raczej wyjątki, bo nadal większość jedzenia dostaje podczas spacerów.
W zeszłym tygodniu byłam na wystawie psów u nas w Bydgoszczy, w niedzielę spacerowaliśmy po lesie.
Za to w ten weekend DogOlympics w Sopocie. Ja na pewno będę w sobotę, prawdopodobnie jako pomocnik do obedience. Dajcie mi znać, z kim się zobaczę :). Możliwe, że przyjadę też w niedzielę już z Emetem pooglądać. Ale na razie pewna jest sobota.
To chyba tyle na dzisiaj, napiszę niedługo jeśli będzie o czym a przede wszystkim jeśli już sprawdzę nasze odwołanie od psów.
Trzymajcie się, wszystkiego dobrego! Aa, niedługo małe rozdanie,
Robiąc postępy z psem najlepiej z tego wszystkiego jest potem wspominać co się już osiągnęło ze swoim psem! :) Jak było kiedyś, jak jest teraz. Baddy dawniej na spacerach pod wpływem mojej małej wiedzy na temat wychowania psa robił praktycznie co chciał, kiedy jeden z członków mojej rodziny niedawno wybrał się z nim na spacer stwierdził że Baddy jest chyba chory bo idzie przy nodze - reakcja jak u Twojej mamy. :D
OdpowiedzUsuńChciałabym wybrać się na jakiś seminarium ale mam tyle wydatków że nie wiem czy w najbliższym czasie uda mi się gdzieś uczestniczyć.
Pozdrawiamy
Ola i Baddy
Też sie chętnie wybiorę na wystawę psów rasowych tylko muszę wybadać kiedy będą moje ASTy ukochane:))
OdpowiedzUsuńZawzięłaś się na naprawienie Emeta i super Wam idzie, aż zazdroszczę motywacji i efektów. Czas i na nas popracować i ogarnąć się. Bo my to ciągle się bawimy, zamiast zrobić co pożytecznego :D
OdpowiedzUsuńGratulujemy postępów i życzymy powodzenia w dalszej pracy!
Dużo się ostatnio u Was działo :)
OdpowiedzUsuńMój Leoś miał dzisiaj operację z podejrzeniem raka jąder :( Wszystko wysłane na badania histopatologiczne, nic tylko czekać...
Biedny ma jeszcze obrzęk i go strasznie boli :((.
Trzymajcie się :*
Emet robi postępy, oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńNas nie będzie Sopocie, ale będziemy tam duchem ;)
Pozdrowienia
Fifi&Roxi
U Was to się dzieje:-)
OdpowiedzUsuńOpanowanie emocji to czestybproblem u młodych psów, ale konsekwentna pomoc przynosi efekty. Ją mialan podobny kłopot znczekoladana na spacerach i w domy przy gościach. Z tym, że w domu zaprowadzilam zasadę ignorowania psa kiedy swiruje a ostatecznie time out. Dziś wystarczy jedno słowo:-)
Fajnie się czyta, o tym jakie Emet robi postępy :) Oby było ich jeszcze więcej :)
OdpowiedzUsuńDużo u was się dzieje :-) super ze Emet robi takie postępy
OdpowiedzUsuńU nas z opanowaniem emocji jest okropnie przy ludziach jeszcze ujdzie ale przy psach to masakra
Pozdrawiamy Ola&Luna
Fajnie ze emet tak szybko łapie :) jak by Shira nie skakał na gości to moja mama też by pomyślała że Shira jest chora xD
OdpowiedzUsuńzapraszamy na nowego posta! :)
Nie dziwię się,że twoja mama myślała że jest chory, bo jeśli zawsze pryskał energią to wielka zmiana :D Fajnie że robicie dużo postępy, ja nie będę w Sopocie, za daleko.
OdpowiedzUsuńPOzdrawiamy W&K
A nie macie tak, że jeśli karcicie psa z użyciem jego imienia (choć innym tonem), to potem on już mniej chętnie na to imię reaguje? Na wielu seminariach i od wielu szkoleniowców słyszałam, żeby do karcenia nie używać imienia psa (samego), tylko złożenie z imieniem (np. żeby zwrócić uwagę psa na siebie, a potem skarcić), ew. samą komendę karcącą, bo imię na służyć do zawołania. Z drugiej strony - my nie wołamy psa imieniem właściwie wcale, więc to chyba bardziej skomplikowane :D
OdpowiedzUsuńTak tak, ja staram się tego trzymać bo faktycznie tak jest, że lepiej nie używać imienia do karcenia-psu źle się kojarzy. Ale od mamy już wiele nie wymagam jeśli chodzi kwestię wychowania psa bo i tak cudem jest to ilu zasad przestrzegają domownicy w stosunku do niego :D. Ja jak się zapomnę używam imienia, ale zwykle samo ,,nie!" albo ,,co ty robisz".
UsuńHarry jak widzi ludzi wchodzących do domu to tańczy taniec szczęścia (kręci się w kółko ;)).Ten pies chyba nigdy nie usiedzi w miejscu przy gościach, muszę się za to wziąć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy!
Super, ze Emet przy gociach zachowal taka powage :)))
OdpowiedzUsuńGratuluje postępów, oby tak dalej i życzę Wam powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy!
W&M
Za każdym razem jak czytam Twoje wpisy coraz większy optymizm we mnie wstępuje :) jesteście super zespołem! :)
OdpowiedzUsuńWidać, że zgrany z Was duet i potwierdzam, że spalanie miski czyni cuda :) Miałam takie same problemy z moją sunią i wszystko udało się przepracować, ale odkąd wycofałam miskę Abi skupia się i pracuje 10 razy lepiej, życzy powodzenia w przywołaniu :D
OdpowiedzUsuńJesteście cudowni! Od dawna śledziłam wasze mniejsze i większe problemy, wzloty i upadki. Nie siedzisz na tyłku i nie wzruszasz ramionami ,gdy twój pies jest nadpobudliwy, działasz! Przejechałaś tyle km i są tego skutki. Jesteście cudownym psio-ludzkim zespołem, jesteście dla mnie ogromnym wzorem, a ty jesteś autorytetem. Nie mówię tu o metodzie pracy ,ale o samej pracy. Zawsze gdy czytam Twoje posty mam taką motywacje, chęć do działania. I super patrzy się na wasze postępy, GRATULUJĘ !
OdpowiedzUsuńGratulujemy postępów- są ogromne ! :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie się to czyta-są ćwiczenia, są efekty! ;))
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio trochę sobie nad tym myślałam, i postanowiłam 'coś' zrobić z naszymi problemikami. Co z tego wyjdzie-nie wiem, mam tylko nadzieję że tak jak i u was, będziemy się mogli pochwalić sukcesami ;)
Pozdrawiamy.